Oerlikon Business Services Europe Sp. z o.o.

Z rozrzewnieniem i łezką w oku czytam wszystkie komentarze na temat GL i HR w Oerlikonie. Widzę, że nawet po tylu latach od powstania biura w Wawie, problemy nadal pozostają te same. Niemoc HR i przyspawana do stanowiska, o matulu - menadżerka, która za moich czasów była jeszcze dumnie brzmiącą team leaderką. Może na początek odniosę się do pozytywnych komentarzy - jesteście wspaniałymi ludźmi, których każdy niekompetentny menadżer może sobie wymarzyć. Zapewne jesteście dość blisko z tą Panią, ze względu na wasze cechy charakteru, bądź też wychowała was sobie na wiernych i posłusznych. Godnie jej bronicie! Standardem menadżerki GL jest wysoki brak profesjonalizmu i kompetencji nie tylko merytorycznych, ale także miękkich oraz brak umiejętności prowadzenia rozmów z pracownikami. Standardem było za dawnych czasów, że pani Team Leaderka powtarzała nam wszystkim jak ważny jest PR i robienie dobrego wrażenia. Ten kto pracował i nie pajacował nie miał z nią po drodze. A jeżeli ośmielił się sprzeciwić, jej jakże finezyjnym pomysłom malowania trawy na zielono, to musiał liczyć się z publicznym upokorzeniem w postaci zwrócenia uwagi na forum podniesionym głosem. Pracy i nadgodzin było mnóstwo, oczywiście zapewne nie dla wszystkich. A jak zaczynały się rotacje to wiadomo, że ten kto odchodził oddawał swoje obowiązki i tak już przeładowanej, innej osobie. Automatyzacje i usprawnienia proponowane przez TL były niczym innym jak wynajdowaniem koła na nowo, czymś co wymyślała, żeby się wykazać przed Mutti i dostać awans. Czas pokazał, że się opłaciło :) Ponadto nagminnie nieodpowiadanie na maile, brak jakiegokolwiek wsparcia merytorycznego z jej strony. Nadmienię tylko, że jej spółka, jedna jedyna jaką miała, była ewenementem na którym nic nigdy się nie uzgadniało i tylko Pani TL wiedziała co i po co tam narobiła. Pierwszy zespół GL, który był od początku, był bardzo silnym merytorycznie zespołem, który nie kupował bajek o PR tylko oczekiwał zarządzania na poziomie. Niestety tego nigdy nie otrzymał. TL nagminnie znikała na całe dnie, z(usunięte przez administratora), czy salkach tylko po to, żeby nikt niczego od niej nie chciał. Gwoździem do trumny była skarga WSZYSTKICH pracowników zespołu GL na niewłaściwe zachowanie przełożonej w stosunku do podwładnych, którą zgłoszono do HR ale pięknie zamieciono pod dywan. Dzięki temu pierwszy zespół GL wymienił się w całości gdzieś pewnie po ok. roku do półtora współpracy z tą osobą…… A potem zaczęła zatrudniać swoich, i jak widać po komentarzach wszystko się zmieniło “na lepsze”. Co do HR - to też był hit! Kiedyś całkiem przypadkiem powiedziano mi żeby sprawdzić składki ZUS, czy aby na pewno są odprowadzane przez firmę. Jak się okazało nie były! Po wielu interwencjach wszystko wyrównano z dość dużym opóźnieniem. Ze świadectwami pracy też gładko nie było, trzeba było się upominać wiele razy. Moje dotarło po 2 miesiącach od zakończenia współpracy. GL jako jedyny zespół nie miał nadgodzin- dobry żart! Nie miał, bo TL ich nie chciała zgłaszać dbając o PR i dobre samopoczucie szwajcarskiej Mutti. Przykłady można mnożyć i każdego obdzielić wieloma historiami. I tak to się powolutku żyje w tych Szerdach ale ten zespol GL do dzisiaj wspominam bardzo ciepło, gdyby był menadżer z powołania to byłaby pewnie pełnia szczęścia. Podsumowując - może ci się zmienić zespół, możesz zmienić stanowisko ale to niczego nie zmienia, bo jak ktoś nie ma talentu do pracy z ludźmi. to tego niestety nie zmieni. Miłej pracy wszystkim obecnym i przyszłym pracownikom Oerlikona!