Opinie o Senetic S.A. w Katowice

Nie pracuję już w tej firmie od długiego czasu i z perspektywy czasu uważam, że była to dobra decyzja jaką podjąłem. Niestety więcej doświadczyłem negatywnych sytuacji niż pozytywnych. Przetoczę tutaj tylko część Plusy, minusy oraz plusy zahaczające o minusy jednocześnie: - Moje stanowisko wymagało docelowo bardzo dużego multitaskingu oraz zdobycia wiedzy w krótkim czasie. Firma sprzedawała różne produkty które były "świetne" do momentu pierwszego wsparcia technicznego. Brak procedur, brak instrukcji, brak sensownych szkoleń. Wielokrotnie rozwiązania testowało się na produkcyjnych środowiskach klientów bo nikt nigdy wcześniej takiego problemu nie widział a klientowi wsparcie techniczne się należy. Żadnych narzędzi do testów firma nie oferowała. Panował chaos który przy determinacji i dużej chęci nauki udało się po czasie trochę ogarnąć. Jaki tutaj plus? Możliwość nauczenia się bardzo dużo rzeczy poprzez metody prób i błędów oraz podejmowania decyzji. Po pierwszych 2 latach myślę, że potrafiłem już bardzo dużo w tych dwóch aspektach gdyż właściwie nie było innego wyjścia żeby się utrzymać. Albo sobie radziłeś albo wypad. - Język angielski. Kilkanaście spółek oraz niektóre stanowiska w tym moje jednak zmuszają do przypomnienia sobie lub nauczenia się tego języka dobrze. Sytuacji do rozmów jak i pisania ze znajomymi z pracy oraz klientami było mnóstwo. W ciągu dwóch lat przeskoczyłem bardzo ścianę której sam bym nie ruszył znając siebie. - Nauka komunikacji aka walki o swoje (np. podwyżka). Senetic to jest prawdziwy poligon doświadczalny. Serio, w życiu nie widziałem żeby ktoś inny tak r*chał pracowników na pieniądze a pracowałem w wielu firmach. Praca tutaj nauczyła mnie szybko jak negocjować wynagrodzenie i jak i kiedy upominać się o swoje. Środowisko było bardzo różnorodne, można było nauczyć się wiele pod kątem komunikacji ale też poznać mnóstwo toksycznych osób takich których nigdy więcej nie chcesz spotkać na swojej drodze. Bez twardej psychiki można było popłynąć jak kapitan ze swoim statkiem. - Możliwość szkoleń ale tylko jeśli jest zapotrzebowanie. Jeśli chcesz kształcić się w ramach swojego stanowiska to albo za swoje pieniądze w dużej mierze albo przy pomocy darmowych kursów. Wyjątkiem było gdy zaczęło brakować rąk do pracy i trzeba było kogoś przekwalifikować albo dodać mu pracy więcej bo tak się właśnie rozwiązywało braki kadrowe. W ramach czasu pracy nie wolno było tego robić chociaż były pewne wyjątki gdzie godzina lub więcej tygodniowo można było zagospodarować. Z pewnością znalazły by się osoby które robiły to często ale po cichu żeby nikt nie wiedział i nie było o to problemu. Dziwne rozumowanie, jeśli stanowisko jest chaotyczne i nie ma wytycznych a jest na to czas by się szkolić to czemu ktoś ma o to wąty? - Przez obciążanie pracownika większą ilością pracy za tą samą kwotę mimo że głowa potrafiła siadać to można było odnaleźć przypadkowo przyszłą ścieżkę rozwoju jak w moim przypadku w której chciało by się rozwijać w innej firmie lub na jednoosobowej działalności. - Jeśli ktoś nie miał "charakteru" i "twardej głowy" to szybko mógł się wypalić od przytłoczenia nadmiarem obowiązków. Spychologia tematów działała tam dobrze jak i manipulacje wszelkie ze strony np. managera i pracowników. Zapalnikiem do zmiany pracy był mój egocentryczny manager który próbował mi wmówić, że lepszej firmy niż Senetic nie znajdę i oferował kota w worku gdy spytałem o kontrofertę kiedy pojawiła się na horyzoncie o wiele lepsza praca. Z tego co wiem to już tam nie pracuje i całe szczęście. - Słaba płaca i brak awansu - O podwyżkę trzeba się było bić długo. Oczekiwali od pracownika umiejętności i zaangażowania przy czym nie dawali nic w zamian lub z dużym opóźnieniem i właściwie mało. Na niektórych stanowiskach słyszałem, że dawali średnią rynkową która i tak nie była wprost proporcjonalna do tego ile było na głowie. W moim przypadku miałem poniżej średniej rynkowej pomimo wywalczonych podwyżek. Kwestia awansu to też była ciekawa sprawa bo oczywistym było, że gdy zrealizujesz jakieś projekty / będziesz miał jakieś zasługi to dostaniesz awans i podwyżkę. W praktyce działało to różnie bo w zależności jaki dział, projektów "awansowych" mogło wcale nie być tak jak u mnie lub było ich co kot napłakał i stałeś tak w miejscu robiąc więcej za tyle samo. Dodatkowo u mnie jeszcze stanowisko juniorskie nie miało się nijak do zdobytej wiedzy która była już na poziomie mida i żeby go dostać musiałem zmienić pracę. W ten sposób oszczędzano na moim wynagrodzeniu. - Kiepska organizacja - Ludzie dookoła często nie wiedzieli czym ty się zajmowałeś lub zajmujesz. Załatwienie czegokolwiek kosztowało nerwy i bieganie od Pana A do Pani B a czasami ostatecznie nie dowiedziałeś się nic. Znalazło by się tego więcej ale to tak myślę najważniejsze. Nie będę mówił czy ktoś ma tutaj aplikować czy nie. Na podstawie tego co napisałem niech ktoś sam oceni.