Opinie o Aviation Support Poland Sp. z o.o. w Warszawa

Jako wieloletni pracownik na lotnisku, powinieneś wiedzieć, że to co jest w ASP nie stoi nawet obok wyrażenia "nie jest idealne". To jest kwint esencja tego, jak NIE POWINNO się zarządzać firmą, w której podstawowym narzędziem do rozwiązania problemu jest człowiek - pracownik. Nie maszyna, nie robot, nie autobus, ani nie asenizacja. Człowiek. Ja rozumiem, że jeżeli człowiek obraca się x-lat w środowisku handlingowym w Polsce, to nie zna innego środowiska pracy jak "zamordyzm" lub "jak się nie podoba to się zwolnij", bo tak mniej więcej działały struktury handlingowe dla tych, którzy nie potrafili, albo nie chcieli się "ułożyć". Jeżeli w firmie pracownik ma problem bo: 1. nie ma się w co ubrać, 2. nie ma przerwy, 3. jest łamane prawo pracy, 4. potrzebuje przysługujący mu jak psu buda UŻ, po którym traci całą premię to ma się udać do swojego przełożonego, zgłosić, a obowiązkiem przełożonego jest rozwiązać problem, ponieważ po to jest on tam zatrudniony - ma zarządzać zasobami ludzkimi. Ma rozwiązać problem pracownika. Pracownik rozwiązuje problemy przełożonego - problemem jest, aby samolot odleciał załadowany, z paxami i względnie na czas. Droga jest prosta - kończy się zazwyczaj na poziomie dyrektora lub prezesa. Tyle, że w przypadku handlingów w PL problemy rodzą się właśnie na samej górze, nie po środku, nie na poziomie zaopatrzenia, nie na poziomie HR. Prosta zależność - prezes MK wymyślił razem ze swoimi tęgimi głowami jak ma wyglądać obsługa FR w PL w formule self-handlingu. Wyliczył, wpisał w arkusz, przekazał do DUB. W DUB się spodobało, więc ruszyli. Tylko zapomnieli to sprawdzić jeszcze, bo okazało się, że ktoś poniżej MK, podając zapotrzebowanie handlingowe wziął je z zakurzonego strychu, pomniejszając jeszcze o kilkanaście procent, bo "przecież jakoś to będzie". I tu powstał problem. Nie dziwcie się, że jest jak jest. Przecież oni w WAW nie mogą teraz powiedzieć "sorry, nasz błąd", bo stracili by stanowiska warte kilkadziesiąt tysięcy pensyjki miesięcznie. Problem stworzyli oni. Jeżeli więc pracownik widzi jak to wygląda, dostaje "strzał z liścia" na dzień dobry w pracy (strzał poprzedzony słodziutkim cukierkiem "ah, jak tu u nas będzie super" ) to czego oczekujesz, że jak się będzie o firmie wypowiadał ? Kulturalnie ? Wolne żarty. A pryncypały obchodzą się z najważniejszymi zasobami w firmie kulturalnie ? Tu nie ma miękkiej gry, bo tu chodzi o ludzi, ich rodziny, o normalne życie, które nie kończy się na PPS14. Dlaczego ludzie wracają i proszą o kolejną szansę? Musisz pytać ich, to jest indywidualna decyzja każdego, niekiedy podyktowana dramatami, niekiedy ciekawością. Natomiast to, że jednostki tak robią, nie oznacza reguły, i nie jest argumentem. Przy wolumenie 30% powrotów, można by było podjąć dyskusję. Uwierz, znamienita większość wpisów krytycznych tutaj to nie brednie.