Opinie o Polworks Poland Sp. z o.o. w Legnica

Podczas rekrutacji wszystko wydawało się w porządku. Pytałem przynajmniej dziesięć razy, czy na pewno będę obsługiwał wózki widłowe, bo właśnie na takie stanowisko aplikowałem. Przed wyjazdem zapewniano mnie, że na pewno będę pracował na wózkach. Pierwszy dzień w pracy... przychodzę, a kierownik mówi mi, żebym wszedł 15 metrów w górę i zaczął zaczepiać liny. Zacznijmy od tego, że żeby wchodzić na takie wysokości, trzeba mieć odpowiednie badania i szkolenia. Zwykły pracownik, który sam nie wyglądał na pewnego, zapinał mi szelki. Nie miałem pewności, czy wie, co robi, bo cały czas się zastanawiał, jak je zapiąć. Następnego dnia odmówiłem wykonania tego zadania i od razu poinformowałem o tym agencję. W odpowiedzi przydzielono mi prace takie jak czołganie się po mokrym betonie i wchodzenie pod metalowe konstrukcje, znów by zaczepiać liny – bez żadnego szkolenia, jak to robić. W firmie nikt się mną nie zajmował, byłem zostawiony sam sobie. Nawet nie figurowałem na żadnej liście pracowników. Dostałem od Polworks kurtkę, ale nie była wodoodporna, a pracowałem na zewnątrz, w porcie. Wytrzymałem tydzień. We wtorek, kiedy podczas intensywnych opadów deszczu poprosiłem o spodnie przeciwdeszczowe (bo moje spodnie były już przemoczone i ważyły z 20 kg), odpowiedziano mi, że mogę iść do domu, bo i tak jestem wymeldowany. Dowiedziałem się, że Polworks wiedział już w piątek, że firma mnie wymeldowała, bo nie chciałem wchodzić na wysokości. Mimo to Polworks przedłużył mi pobyt w mieszkaniu o tydzień i szukał dla mnie nowej pracy, oczywiście na mój koszt – (usunięte przez administratora) Dzwoni pani z agencji i mówi, że dopiero dzisiaj, w poniedziałek, wysłano moje aplikacje, a to może potrwać kolejny tydzień. Oznacza to, że musiałbym znowu płacić za kolejny tydzień pobytu w mieszkaniu, mimo że nie pracuję. To generuje tylko koszty. Zdecydowałem się wrócić do domu, bo cała sytuacja to jakiś żart. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, mimo że to Wasza wina – praca nie była związana z wózkami widłowymi, na co umówiłem się z Wami. Przejechałem 1000 km, by pracować tydzień, a potem siedzieć dwa tygodnie na agencyjnym mieszkaniu za własne pieniądze. Gratuluję "profesjonalizmu".