Opinie o QVC POLAND GLOBAL SERVICES SP Z O O w Kraków

Spośród całego "szamba", które tutaj się wylewa chciałbym wyrazić prawdziwą opinie jako osoba, która spędziła w tej firmie trochę czasu. Niemniej jednak, ta opinia nie będzie na korzyść tej firmy. Zacznijmy od tego, że zaraz po przyjęciu się do pracy, byłem wręcz pomiatany przez innych ludzi. Do (usunięte przez administratora) ksywek, bardzo dwuznacznych tekstów, dochodziły zachowania typowo mobbingowe. Jednak w mojej ówczesnej sytuacji, mimo tego, że wszystkim znajomym po tygodniu mówiłem, że to rzucam, zostałem. Potem co do atmosfery zrobiło się trochę lepiej. Na tyle lepiej, że zarząd zaczął czuć się przy mnie komfortowo. Wtedy też grupowo wyśmiewane były zdjęcia ludzi z CV, dowiadywałem się o wspomnianych już układzikach, bywałem uczestnikiem plotkowania przełożonych o swoich podwładnych. Co do samej pracy - dramat. Każda zmiana była dla mnie drogą przez mękę. Pracowałem tam, ponieważ cały czas mydlono nam oczy szansą na zmianę, tym, że za chwile wszystko będzie dobrze. Wsparcie działu ze Stanów patrzyło na nas z góry, czasem nie potrafili się nawet normalnie przywitać podczas rozmowy. Osoby, które obsługiwaliśmy? Dominującą grupę stanowiły starsze kobiety z zerową znajomością komputerów. Systemy padały strasznie często, firma nie mogła przyjmować zamówień a my w 3-4 osoby o 2 nad ranem siedzieliśmy ze 120 połączeniami w kolejce sfrustrowanych pracowników, którzy rzadko kiedy rozumieli, że my nie mamy na to wpływu. Do tego dochodził np. manualny troubleshoot urządzeń. Jesteś sobie w na telefonie i musisz wytłumaczyć starszej osobie w Stanach to, żeby posprawdzała jakie kable są podpięte, co i gdzie się świeci i jakie komunikaty ma na komputerze. Pozdrawiam. Oprócz tego, nie mieliśmy żadnych oficjalnych narzędzi do screen-share'u. Wszyscy na nielegalu lecieli na próbnych wersjach Teamviewer'a. Gdy zaczynałem średnio na osobę przypadało dziennie 20 połączeń. Gdy odchodziłem, wartość ta wynosiła około 40-50. A prawie nigdy nie był to łatwe telefony. Do tego dochodził tickety, na które zwyczajnie w świecie nie było czasu. Na samym początku pracy, po nockach musiałem się uspokajać zanim mogłem zasnąć, a pracowałem już wcześniej w różnych nieciekawych miejscach. Jedyną rzeczą na plus był zespół, z którym pracowałem, ludzie byli naprawdę w porządku (po początkowych niesnaskach). Natomiast wszystko inne, to co zależało od "ludzi wyżej" było na poziomie dramatycznie niskim. Firma chwaliła się tym, że zwiększyła liczbe pracowników w Stanach o jakieś abstrakcyjne wartości, natomiast nas, do obsługi tych ludzi było wciąż tyle samo. Z ciekawych rzeczy to wypisywaliśmy pracownikom urlopy. Tak, IT, a robiliśmy "tickety" na to, że Pani Jessica musi jechać po córkę do szkoły. I co najlepsze, było to robione w bazie danych Access, z którą gdy ktoś się kiedyś stało, okazało się, że nikt nie wie kto to napisał i jak to naprawić. Swoją drogą, mieliśmy chyba 3 czy 4 systemy ticketowe. Do ciekawszych doświadczeń należało m.in. wchodzenie do bazy danych IBM w formie tekstowej, której poszczególne elementy pochodziły z końca lat 80'tych. A były to krytyczne komponenty dla wyżej położonych zespołów. Podsumowując - nie polecam tej pracy nikomu. Jeśli masz wybór, wybierz co innego. Jeśli go nie masz - okej, możesz pracować tutaj, ale przygotuj się na to, że nie jest łatwo, a pieniądze bardzo słabe. Odczekałem trochę czasu, żeby z dystansem spojrzeć na to miejsce, natomiast teraz wiem, że jest to prawdopodobnie jedna z najgorszych możliwych opcji do pracy na krakowskim "entry-level" rynku pracy IT.