jednak moje wykształcenie, doświadczenie oraz wygląd w tej pracy to jednak za mało. I dobrze. Nie chciałabym pracować z tak niepoważnymi ludźmi. Szkoda tylko, że zawracają głowę i robią te szopki. Pozdrawiam i ODRADZAM !!!
GRA NIE WARTA ŚWIECZKI! a dokładniej wielka, kilku poziomowa rekrutacja na stanowisko sprzedawcy za 700zł. Porażka! Miałam niestety przyjemność zostać zaproszona na rozmowę. Miałam na nią przynieść CV, które przypominam wysłałam wcześniej mailem, następnie zaproszono mnie na dzień kolejny z wiedzą o 1 produkcie z katalogu (najważniejsza wg nich rzecz to właśnie katalog - najlepiej nauczyć się go na pamięć...). Oprócz mnie było jeszcze kilka dziewczyn, każda z nas powiedziała co wiedziała i miałyśmy czekać na telefon. Telefon zadzwonił i następnego dnia miałam przyjść tam po raz już trzeci, tym razem z wiedzą o 3 kolejnych kosmetykach. I znów podobnie, jednak zostało nas tylko 3. Po tym dniu również otrzymałam telefon i już po raz 4 miałam przyjść do owego sklepu a moja wiedza miała być znów poszerzona. Jak się okazało z nas 3 zostały 2 dziewczyny. Tym razem byłam sama i uczyłam się "trudnej" sztuki pakowania mydełek oraz słuchałam o kolejnych produktach, udając, że jestem w stanie coś z tego zapamiętać. W końcu każdy z nich "nawilża i regeneruje"...Podpisałam umowę szkoleniową w której było napisane, że obecne "szkolenie" jest wycenione przez nich na 600zł i jeśli zrezygnuję z pracy przez pół roku lub zostanę wyrzucona muszę zwrócić tą sumę. Dodatkowo zobowiązuje się do uczestnictwa za jakiś czas w 3 dniowym szkoleniu na 2 końcu polski. Co prawda pracodawca zwraca koszty (podobno) dojazdu i noclegu, jednak wyżywienie jest już moją sprawą a tak właściwie to będąc sprzedawcą dostającym co miesiąc 700zł średnio chce mi się jechać jakieś 15h pociągiem w 1 stronę by posłuchać o czymś, co nie wierze, że nie jestem w stanie przeczytać będąc na miejscu. Po tym indywidualnym dniu po raz kolejny dostałam telefon i tym razem miałam jechać do innego miasta oddalonego o 45 km. Byłam ciekawa co w tamtym sklepie jest innego, że muszę tam spędzić 2 najbliższe dni "szkolenia". Okazało się, że nic. Słowo "szkolenie" nie bez powodu piszę w cudzysłowiu. Oni właśnie w taki sposób określali opisywany przeze mnie czas. Jednak oni jak to na szkoleniu powinno być, nie przekazali mi nic, oprócz wymienionego wcześniej katalogu. Te 2 dni polegały na tym, że razem z 2 dziewczyną stałyśmy (stałyśmy!) po 3 godziny w sklepie, mówiąc na zmianę wiadomości na temat każdego kosmetyku po kolej, a miłe na pierwszy rzut oko Panie, słuchały nas.. też na zmianę, bo każda była zmęczona już po pół godzinie swojej pracy. Oczywiście co jakiś czas do sklepu wchodził klient. W tym czasie obie wraz z Panią - Szkoleniowcem, która akurat nas "odpytywała" musiałyśmy usunąć się w kącik by nie robić zamieszania w malutkim sklepiku. Żenada. Czułam się jak w podstawówce, przy tablicy. Pomijam fakt, że obok sklepu mieściło się jakieś biuro, gdzie owe Panie urzędowały z salką ze stołem, krzesłami.. jednak nie wiadomo dlaczego "szkolenie" nie mogło odbyć się właśnie w takiej salce szkoleniowej, tylko w sklepie, między jednym klientem a drugim, stojąc przez 3h. Tak wyglądały oba dni w tym sklepie. 2 dnia jedna z tych Pań chyba za bardzo wczuła się w rolę, bo po mimo, że opanowałyśmy wiedzę do perfekcji stwierdziła, że umiemy coraz mniej i by to poprzeć argumentami zaczęła przytaczać nam wiedzę, która nie była wymaganym od nas, bo nie była z katalogu. Delikatnie zwróciłyśmy jej uwagę, ponieważ poczułyśmy się bardzo niedocenione i ocenione niesprawiedliwie. Koniec końców ten 2 dzień też skończył się dobrze, bo naszą wiedzę oceniono na "6+" i miałyśmy czekać na telefon by dowiedzieć się na którą godzinę następnego dnia mamy przyjść już do sklepu, który miał stać się naszym docelowym miejscem pracy. Po tych 6 dniach niestety nie dostałam telefonu o ustalonej wcześniej porze. 7 dnia, będąc pewną, że mam ta pracę, ponieważ była już mowa o tym kiedy będziemy podpisywać umowę, a szkolenie zakończyłam z potrzebną mi wiedzą, na przyswojenie której poświęciłam sporo swojego czasu, w godzinach popołudniowych dostałam telefon, przez który dowiedziałam się, że niestety nie dostałam tej pracy. Dlaczego? Ponieważ moja postawa nie była do końca zadowalająca, mój wygląd zewnętrzny chyba też nie, ponieważ tam były SAME naturalne kosmetyki i one "bały się, że nie będę pasować do zespołu, po mimo opanowania przeze mnie doskonale wiedzy". Tak, straciłam tydzień, zrobiłam dodatkowo prawie 200km by uczestniczyć w "odpytywaniu" a potraktowano mnie właśnie tak. Tu nie chodzi o użalanie się nad samym sobą, ale o totalnym braku profesjonalizmu tej firmy. Mydlarnia u Franciszka, ich podejście oraz całe cu (usunięte przez administratora) e szkolenie to PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ. Ja rozumiem, że udział w szkoleniu nie jest jednoznaczny z tym, że się będzie pracować, jednak należy zachowywać się poważnie, szanować czas i pieniądze kandydata. Przecież Panie od początku widziały jak wyglądam, a wspomnę tylko, że mój wygląd zewnętrzny w poprzednich pracach był zawsze dużym atutem. Dodam tylko, że mam ukończone studia wyższe, doświadczenie w obsłudze klienta, jak i sprzedaży też k