Opinie o Fundacja Kosmos Dla Dziewczynek w Warszawa

Przykro mi (naprawdę), ale to była szokująco nieprofesjonalna rekrutacja. Na tyle, że po raz pierwszy w ogóle pozostawiam opinię dotyczącą procesu rekrutacyjnego. Rekrutacja typowo, tylko i wyłącznie pod culture fit, ale culture nawet z wierzchu pachnący stęchlizną. Rekrutacja przypominała przesłuchanie na temat prywatnych zainteresowań i motywacji do pracy w branży (nie NGO, branży w której pracuje). Drogie panie rekrutujące - byłem na stanowisku manadżerskim w dużych spółkach, małych firmach rodzinnych, i po raz pierwszy zakończyłem rozmowę w kompletnym zdegustowaniu. Nie pozwolono mi na zadanie żadnego pytania, nie odniesiono się do moich wątpliwości. Do dziś nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie "ale dlaczego ktokolwiek miałby tu pracować?". Nie zadano mi żadnego konkretnego pytania o przeprowadzone projekty. Czułem, że oczekuje się ode mnie padnięcia na kolana i proszenia pokornie o przyjęcie, najlepiej pro bono. Rozmowę zaczęliśmy od tego, że zapytano mnie o doświadczenie relewantne do stanowiska na które aplikowałem i po kilku słowach (!) nie dano mi dojść do głosu. Dla porządku - pani młodsza (całkiem sympatyczna, sama raczej niedopłacona), z którą miałem pracować, wydawała się równie przytłoczona osobą prezeski. Prezeska poprosiła ją o zadanie mi pytań, po czym momentalnie znów przejęła prowadzenie w rozmowie, czy raczej monologu. Może to subiektywne odczucie, ale czułem, że szuka się podczas rozmowy wad i podważa się czyste intencje w kwestii pracy w NGO. Wynagrodzenie na to stanowisko - śmieszne, nieprzystające do realiów rynkowych. Prezeska w jawny sposób urażona propozycją stawki i tak poniżej rynkowej dla takiego zakresu kompetencji. Czy to jest ten słynny female empowerment? Zadanie rekrutacyjne stricte odnoszące się do prawdziwego produktu i eventu fundacji - tak po prostu nie można. Jest to praca, własność intelektualna, i nic później kandydata nie chroni przed wykorzystaniem tej pracy przez organizację. Podziękowałem za kolejne etapy.