A właśnie miałem dzwonić pytać o robotę, ale to ja dziękuję jednak ???? dzięki za info.
O kurcze przypadek nie sadze ze z Super firmy Bima odeszło paru i to kierowców naprawdę ze stażem i napewno ich nie zastąpią innymi. Bo przecież jak się (usunięte przez administratora) pracowników i nie ma się do nich szacunku. To tylko pogratulować. Nie dajcie się wdupic w ten (usunięte przez administratora) naprawdę są lepsze firmy transportowe na Śląsku. Jeszcze ludziom w spedycji przez pan trzeba gadać. To se wyobrazcie jaki klimat w bimie jest. Pan Andrzej najwiekszy (usunięte przez administratora) spedytor.
Podsumowując, zostałem zwolniony z powodu dwóch kolizji nie z mojej winy, gdzie jedna była nagrana i policja uznała winę drugiej strony. Jak również w dwóch samochodach awaria, powrót lawetą - jeden wysprzęglik, drugi zdarte sprzęgło do zera - zarzucono mi, że to moja wina, bo zbyt ostro jeździłem. Szef argumentował zwolnienie, że nie może prowadzić firmy na czyichś pechach. Zaświadczenia o zatrudnieniu po dziś dzień się nie doczekałem i przypuszczam, że sami z siebie mi nie wyślą (co było obiecane). Nowy kierowca nie może liczyć na żadną pomoc ze strony spedycji, wręcz spedycja stara się, aby kierowcy się nie spotykali razem, bo wiadomo, że wtedy przekaz informacji idzie. Co więcej, w maju ubiegłego roku w Austrii doszło do morderstwa, gdzie obie osoby były z tej firmy. Może i przypadek, każdy ma swoje zdanie. Odradzam każdemu współpracę z tą "firmą", w której kierowca jest traktowany tylko i wyłącznie jako numerek rejestracyjny. Do samochodu przypisana jest nawigacja i telefon, każda zmiana samochodu łączy się z utratą zapisanych miejsc w nawigacji. Ponadto, przy zamówieniu nowych samochodów rok temu, szefostwo stwierdziło, że nie domówi bujanego fotela, bo podnosi to koszty o 50zł miesięcznie wyżej. Za każdą najmniejszą usterkę w samochodzie z winy kierowcy, to właśnie kierowca jest obciążany, nawet głupia obrysówka. Jeśli coś jeszcze mi się przypomni, dodam to w odpowiedzi do tego postu. Pozdrawiam
Kontynuacja: Co do pobytu w domu i awaryjnych zjazdów. Bedąc w drugim tygodniu trasy moja mama dostała udaru, dzwonie powiedzieć, że muszę zjechać do domu z ww. sytuacji, to szef rzuca tekstem, że musi mieć jakieś potwierdzenie xD. Kolejny przykład, byłem chory i na antybiotyku, zgłosiłem, że jeśli się da, to proszę o przesunięcie wyjazdu z piątku na poniedziałek. Szef stwierdził, że może mi dać pare godzin, ale na pewno nie da mi całego weekendu wolnego, bo na pewno nie jestem chory, tylko chce jeszcze wolne (które de facto człowiekowi się należy). Miałem załadować jeden towar i potem mieć wolne, ale oczywiście dostałem super express na Włochy i ledwo dojechałem. Każde przesunięcie wyjazdu trzeba szefowi czymś potwierdzić, bo na słowo w nic nie uwierzy. Spedycja i trasy: normą jest, że trzeba jeździć z prędkością 90kmh, bo trzeba zrobić normę spalania, która zimą wynosi 12.5l, latem 12.0. Stanie na klimie, żeby się schłodzić oczywiście idzie z naszej kieszeni, bo wszystko ponad normę jest nam odliczane z wypłaty. Jeśli gdzieś się zaśpi, czy po prostu człowiek jedzie już ponad 20 godzin i stanie na drzemkę, to oni nie przesuną godziny rozładunku tylko napierają, aby jechać szybciej bo trzeba zdążyć. Nie przejmują się w ogóle zdaniem kierowcy, czy woli przeprawę promem, czy tunelem. Zawsze argumentują przeprawę tunelem tym, że nie ma czasu na prom, lub że "klient" wymaga tunelu, co oczywiście jest ich wymówką. We Francji o hotele trzeba się wręcz prosić, bo sami z siebie bardzo rzadko oferują. Nie wspomnę już nawet o sytuacjach typu, że pewien spedytor A** jednemu kierowcy kazał ominąć płatny odcinek A4 Wrocław-Gliwice, bo przecież koszt dla firmy 16zł to za dużo, podobnie ze Słowacją lub Słowenią, można pomarzyć o winiecie, jeśli tylko przejeżdżamy. Francja landem standard, musi się już palić, żeby puścili na płatną. Jazda po 18h dziennie standard. Jeśli mamy dajmy na to załadunek, który trwa 4h, spedycja sądzi, że my w tym czasie odpoczywamy. Również jesli chodzi o "sen" w nocy, lub w dzień. "Przecież stał pan 5h, powinien pan być wyspany". A gdzie prysznic, toaleta, jedzenie? Tak jest zawsze, firma działa zero-jedynkowo. Raz zostało mi potrącone z wypłaty 6zł, bo przekroczony został limit roamingowy. Oczywiście każdy express trzeba negocjować ze spedycją, typu Lecce IT, do Bielska. 2200km, czas dostawy 28h. Spedytor twierdzi, że jest sporo czasu i nie trzeba jechać szybko. No tak, zjazdówka do domu, ale gdzie sen? Umowa zlecenie, stawka dla nowych kierowców 320zl/doba, tylko "na gębę". W rzeczywistości wychodzi ledwo minimalna krajowa i pieniądze są kwitowane na papierze i do ręki. O JDG/umowie o pracę można pomarzyć. Dajmy na to, że wyjazd mamy w poniedziałek. Wiadomo, że od rana siedzi się pod telefonem i czeka na robotę, ale robota trafi się dopiero o 20 - cały dzień zmarnowany. Firma dzień wyjazdu i zjazdu rozlicza godzinowo licząc 320/24 co daje 13.33zł. To jest jawne (usunięte przez administratora) bo minimalna krajowa wynosi ponad 21zł. Z biegiem czasu kierowca zaczyna się dowiadywać o ciekawostkach z firmy i od razu staje się numerem 1 do zwolnienia, po prostu, bo wie za dużo. Nie można się postawić żadnemu spedytorowi, bo jak autor napisał, otrzymuje się odpowiedź typu "czy dobrze się Panu tu pracuje?". Oczywiście rozmowy ze spedycją wszystko per Pan, nie ma mowy o przejściu oficjalnie na 'ty'. Spedycja potrafi dzwonić w weekend o 7 rano i pytać kiedy pan startuje, bo już klient się martwi. Teraz jeden kierowca zjechał z trasy, po 26 dniach na liczniku 19.900km jeżdząc po 90-100kmh i jak widać po ponad 1000km dziennie. O "wolnym" weekendzie można zapomnieć, jedynie jeśli faktycznie nic się nie trafi. Bywało i tak, że przez weekend jechało się z UK do IT na pusto. Trasy Leeds - Sycylia z poniedziałku na czwartek jak najbardziej, potem powrót znowu do UK na poniedziałek. Do tankowania tylko i wyłącznie karty AS24, a wiadomo jak czasami bywa ze stacjami, że trzeba zjechać dość kawałek i nie wiadomo czy akurat ta stacja nie będzie miała awarii.
Pracowałem w tej "firmie" od listopada do początku kwietnia. Jedyne co moge powiedziec, to to ze autor postu ma racje w 99%. Samochody okej, powiedzmy że okej, bo kierowcy nie zgłaszają awarii i potem wsiadacie na grata. Na wyposażenie aut też narzekać nie można, bo na stanie w każdym lodówka, nie ma problemu żeby co trasę wymieniać wycieraczki, czy brać 3x5l płynu do spryskiwaczy. Ale teraz do sedna: przykład: załadunek Dębica do Bolonii tt24h, oni wciskają doładunek w Sanoku do Turynu. (bo oczywiście ta firma jeździ tylko i wyłącznie UK-IT) Człowiek traci 4h na doładunek, a oni nie przesuną dostawy pierwszego ładunku. W uk można zapomnieć o płatnych parkingach, wręcz sam szefuncio El Damiano twierdzi, że powinniśmy "dziękować" sklepom, że nas nie wyrzucają i możemy tam spać.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Bima s.c. Damian Biłka i Michał Droździk?
Zobacz opinie na temat firmy Bima s.c. Damian Biłka i Michał Droździk tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 3.