Guarium Sp. z o.o.

5 Dodaj merytoryczną opinię

Opinie o Guarium Sp. z o.o.

Lenka Nowy wpis
Inne

Dzień dobry. Mam już doświadczenie z pracy jako specjalista ds. logistyki i przeglądam okoliczne firmy za zatrudnieniem w branży. W tym przypadku miałam problem z odszukaniem ale piszecie i pracy w centrum logistycznym. Czy są do niego przyjęcia?

Pytanie Nowy wpis
 Pytanie

Jakie jest podejście kierownictwa do pracowników w Guarium Sp. z o.o.?

anonim Nowy wpis
Pracownik
@Pytanie

Jak to w pracy. Zawsze znajdą się tacy, którzy przeszkadzają i uważają się za mądrzejszych. Ale w Guarium nie ma co narzekać. Częściej widać element docenienia za pomysły niż ganianie. Nie ma ludzi nieomylnych. Np. w magazynie w Poznaniu często dochodzi do frustracji, ale kierownictwo załatwia trudne sprawy w bardzo sprawny sposób.

anonim
Inne

Czy teraz po nowym roku zaszły tu jakieś większe zmiany? pisano kiedyś o awansach, bardziej szczegółowy opis ścieżki kariery by mnie interesował. zastanawiam się czy teraz na przełomie roku były jakieś większe zmiany na stanowiskach? Mam problem by znaleźć jakieś aktualne ogłoszenie. Kiedy będą planowane nabory?

Adam Nowy wpis
Pracownik
@anonim

W tej chwili nabory są wstrzymane. Nowe filie będą z tego co się dowiedziałem otwierane we Wrocławiu i Koszalinie więc pojawi się ogłoszenia w okolicach marca - kwietnia. Solidna praca, wsparcie w pomysłach i rozwiązaniach to kluczowe elementy jakie pozwoliły mi awansować, a na każdego pewnie patrzy kierownictwo w kontekście potrzeby na dane stanowisko. Powodzenia życzę.

Pytanie
 Pytanie

Jak wygląda kwestia awansu w Guarium Sp. z o.o.? Jakie są możliwości w ramach jednego działu oraz w perspektywie całej firmy dla stanowiska Koordynator Pracowników?

Zbigniew
Pracownik
@Pytanie

Dość szybko. Po pół roku pracy jako magazynier przeniesiono mnie do innej placówki na stanowisko koordynatora logistyki. Wszystko zależy od zaangażowania i dziękuje za możliwość rozwoju.

anonim
Inne
@Zbigniew

Jak przy tym wspomnianym przejściu mogły się zmienić ogólne warunki pracy? i co tak naprawdę robiłeś w trakcie pracy na maga ze ktoś dostrzegł taka możliwość? Jak tutaj praca jest poorganizowana? I kto weryfikuje wyniki? Są tabelki?

Zbigniew
Pracownik
@anonim

Generalnie firma prężnie się rozwija i ciągle potrzebne są nowe osoby zwłaszcza na stanowiska związane z zarządzaniem. Aby zaliczyć awans wystarczy, że zaczniesz angażować się więcej niż wynika to z Twoich obowiązków i podsuwasz pomysły na usprawnienie procesów logistycznych, na którymkolwiek z magazynów firmy w Poznaniu, Warszawie lub Gdańsku.

 Rozmowa kwalifikacyjna
Firma Guarium Sp. z o.o. poszukiwała pracowników. Wziąłeś udział w procesie rekrutacyjnym? Ile etapów obejmował ten proces? Podziel się swoimi przemyśleniami dotyczącymi przebiegu rozmowy kwalifikacyjnej.
Anka
Pracownik

Chciałam podziękować kierownictwu z centrum logistycznego w Poznaniu, a szczególnie Panu Adamowi za ostatnie pół roku podczas, których wiele się nauczyłam. Firma prowadzona na najwyższym poziomie i mam nadzieję, że po okresie macierzyństwa będę mogła kontynuować pracę w firmie Guarium.

Ann
Były pracownik

Pracowałam w tej firmie ostatnie dwa miesiące i mam pewne zastrzeżenia co do managerów w hali warszawskiej. Mam wrażenie, że kiedy ktoś ma ciekawy pomysł i stara się go przedstawić osobie zarządzającej to celowo zostaje on zatrzymany jakby w obawie przed prześcignięciem go na pozycji lidera. Proszę o zwrócenie na to uwagi, ponieważ praca nie jest taka zła.

Pracodawca

@Ann

Dziękujemy za tą informację. Sprawdzimy co da się zrobić, aby pracownicy z dobrymi pomysłami byli doceniani, a nie blokowani ze swoimi sugestiami. Nie jest to łatwe jednak przy ponad 150 osobowym zespole pracującym w logistyce w stolicy więc prosimy o wybaczenie.

Pracodawca

 Aktualność
W związku z dynamicznym rozwojem firmy poszukujemy na stanowisko Kierownika ds. logistyki osobę, która koordynować będzie pracę pracowników w sprawnym procesie realizacji zamówień i pozostanie w stałym kontakcie ze spedytorami.
Szczegóły rekrutacji:
https://www.gowork.pl/praca/guarium;st

Pytanie
 Pytanie

Jaki jest okres rozliczeniowy w Guarium Sp. z o.o.? Kiedy można spodziewać się przelewu wynagrodzenia?

Adam
Pracownik
@Pytanie

Ja jestem miło zaskoczony, ponieważ termin wypłat jest do 10 tego, a często w okolicach 5 tego pieniądze mam już na koncie. Choć nie zawsze tak było.

Pytanie
 Pytanie

Co jaki czas w Guarium Sp. z o.o. można ubiegać się o podwyżkę?

Danuta S.
Pracownik
@Pytanie

Ja miałam tak, że pierwszy raz podwyżkę dostałam po trzymiesięcznym okresie próbnym, na który jest podpisywana pierwsza umowa. Po tym czasie dostałam umowę na stałe.

Pytanie
 Pytanie

Jaki jest styl zarządzania w Guarium Sp. z o.o.?

Pracownik dz. realizacji zamów
Pracownik
@Pytanie

Z tego co zauważyłem po dwóch miesiącach pracy to szefostwo bardzo dobrze zarządza zespołem w oparciu o procesy co znacząco ułatwia wykonywanie powierzonych zadań.

Pytanie
 Pytanie

Czy istnieje możliwość rozwoju w Guarium Sp. z o.o.?

Pracodawca

@Pytanie

Tak, zdecydowanie w Guarium w pierwszej kolejności stawiamy na rozwój pracowników i dbanie o ich dobro wraz z realizacją własnych celów. Jeśli wymaga to dokładania od firmy do szkoleń to i takowe są czynione gdyż zdajemy sobie sprawę z tego iż rozwój pracownika to także rozwój firmy.

Dawid
Inne

@wiera co to oznacza? Nie ma stałych godzin?

anonim

(usunięte przez administratora)

Dalsza część

Jestem przekonana, że kobieta doskonale zdaje sobie sprawę z uczuć, jakie do niej żywię, ale czy kiedykolwiek zastanowiła się nad ich przyczyną? Pomyślała o moim zmęczeniu? O niekończących się wyrzutach sumienia okraszonych permanentnym zniechęceniem? Czy ona wie, z czym musi się mierzyć matka odtrącona przez córkę? – Lecę z nóg, a to dopiero siódma rano – Mateusz wychodzi z pokoju i pada na krzesło w kuchni naprzeciwko mnie. „Ciszej, jeszcze ją obudzisz” – proszę w myślach, chociaż akurat jemu nie powinnam zwracać na to uwagi. Radzi sobie z Matyldą lepiej ode mnie. Nie musi stąpać po grząskim gruncie, sondować niepewnych nastrojów, bo jest akceptowany na tyle, na ile może aprobować kogoś autystyczne dziecko. – Muszę pędzić – dopija kawę. Mateusz tak łatwo ze mnie, z nas, zrezygnował... Dzieli nas tylko wąski stół – niewiele, żeby musnąć swoje dłonie, cmoknąć w policzek lub choćby powietrze tuż przy nim, ale od dawna nie wykonujemy już wobec siebie czułych gestów. Nawet w tej chwili Mateusz prześlizguje się wzrokiem gdzieś nad moją głową.

1
anonim

(usunięte przez administratora)

Czytelnik

Cudowna historia

anonim

(usunięte przez administratora)

Kajaki i on

Potrzebuje oczyszczenia. Potrzebuje napisać to wszystko, opowiedzieć sobie raz jeszcze. Może to pomoże odzyskać mi spokój którego szukam już od kilku lat. Miałam wtedy 26 lat. Skończone studia, dobra praca, samochód, dom. Byłam sama. Poznaliśmy się w pracy. Nie pamiętam dokładnie naszego pierwszego spotkania. Okazało się że mamy razem pracować przy pewnym projekcie. Długie spotkania często po godzinach, rozmowy telefoniczne wykraczające poza zakres naszych obowiązków, wreszcie spacery, wspólne wyjścia. Tak jakoś to się potoczyło. Pokazywaliśmy sobie nasze światy. On sportowiec, koszykarz, tłumaczył mi zasady gry i zabierał na mecze, ja branża eventowa wprowadzałam go w tajniki organizacji imprez. Pewnego dnia zaproponował mi wyjazd na spływ kajakowy. Na miejscu okazało się że nie mogę płynąć jednym kajakiem z nim. Myślałam że pęknie mi serce, ale pod uśmiechem próbowałam ukryć swoje wielkie rozczarowanie. Podszedł do mnie wtedy i powiedział że jedna z jego znajomych zrezygnowała. On popłynie sam, a ja z Kaśką, kuzynką jego przyjaciółki. Co miałam zrobić? Popłynęłam. Szybko złapałyśmy kontakt. Rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, raz wpadłyśmy do wody z całym dobytkiem. W trudniejszych momentach radziłyśmy sobie same. Przenosiłyśmy kajak gdzie trzeba, chodziłyśmy po błocie. Po kilku godzinach dopłynęłyśmy do celu. Byłam głodna, zmęczona i zła. On siedział na już na brzegu, przebrany w czyste rzeczy, z piwkiem w ręce i uśmiechał się do mnie. Podeszłam do niego, mokra, brudna i z całej siły go przytuliłam. On najpierw odskoczył ale potem odwzajemnił ten gest. Wiedział że byłam zła i że wcale nie byłam zadowolona z obrotu spraw. Wieczorem siedzieliśmy przy ognisku. Czułam się bardzo obco w towarzystwie jego znajomych. Nasza relacja nie była wtedy dokładnie określona. On też nie traktował mnie wtedy jakbyśmy byli razem. Przy ognisku na chwilę przysiadł się do mnie i powiedział że Kasia ma dla nas namiot. I że w trójkę będziemy w nim spali. Czułam się jakby Kasia miała być naszym aniołem, który przypilnuje żebyśmy nie zeszli na złą drogę. W pewnym momencie on zaproponował spacer. Odeszliśmy od całego towarzystwa przytuleni do siebie. Alkohol zrobił swoje. Nie było już żadnych obaw. Szliśmy tak przez chwilę. Pomimo późne godziny noc była wyjątkowo jasna. Skręciliśmy w polną drogę. Zaczęliśmy się całować. Zrobiło się bardzo namiętnie. Jego ręce dotykały całego mojego ciała. Lekko speszona odsunęłam się. On chwycił mnie za rękę i przytulił. Znów zaczął mnie całować. Zaczęliśmy się kochać w lesie. Było cudownie. Wróciliśmy do ogniska. Nikogo już nie było. Nie wiedzieliśmy gdzie jest nasz namiot. Otworzyliśmy więc nasz samochód i tam spędziliśmy tę noc. Rano wszystko wróciło do normy. On znów mnie traktował jak dawniej. Nie wykazywał żadnej inicjatywy. Czułam że jest dla mnie obcym człowiekiem. W głębi serca bardzo cierpiałam. Nie wiedziałam jednak, że on też.

Młodszy brat
@Kajaki i on

Pamiętam jak mając czternaście lat dowiedziałem się, że moja mama jest w ciąży. Oniemiałem, lecz przyjąłem tą wiadomość z niezwykłym entuzjazmem. Zawsze chciałem mieć rodzeństwo i cieszył mnie fakt, że będę miał brata ‒ późno, ale jak to się mówi lepiej późno niż w cale. Emil kończy dziś piąte urodziny i z tej właśnie okazji, przyrządziłem mu małe przyjęcie urodzinowe. Z samego rana, kiedy nasi rodzice szykowali się do wyjścia do pracy, wyszedłem do sklepu, by kupić ulubione przez niego słodycze, takie jak: czekoladowe brownie z chrupiącymi orzeszkami, kilka czekoladowych jajek – niespodzianek, owocowe żelki w kształcie trzymających się za rękę misiów i dwie butelki czerwonej oranżady. Oczywiście nie zapomniałem również o prezencie, który zamówiłem już wcześniej przez internet. Nie było z tym żadnego problemu, gdyż doskonale zdawałem sobie sprawę, że Emil ucieszy się z dużych klocków lego z jego ulubionej serii, śmiesznego, wręcz karykaturalnego misia o głowie wielkości dyni, ubranego w zieloną bluzę z kapturem, w której wyglądał jeszcze bardziej zabawnie i zestaw puzzli o dokładnie stu dwudziestu czterech elementach. – Ucieszy się, nie ma co! ‒ Myślę, kładąc na stół starannie zapakowany w niebieski papier prezent. Mój młodszy brat uwielbia, kiedy nie ma rodziców i może spędzić ze mną ten wolny czas, poświęcając go na różne, czasem głupie zabawy, ale sprawiające ogromną radość dla tego wiecznie śmiejącego się pięciolatka. Właśnie dziś nadarzyła się taka okazja. Mamy przed sobą kilka dobrych godzin zabawy, do czasu aż nasi rodzice wrócą z pracy i urządzą mu drugie przyjęcie. Tak poza tym mówiąc, myślę, że z moim młodszym bratem, zbliża nas to, że sam mając już dziewiętnaście lat, czuję się jak dziecko. Chyba zbyt wolno dorastam. – Już!? ‒ Dobiega głos z pomieszczenia obok. – Tak! ‒ Odpowiadam, odsuwając się od drewnianego, ciemnobrązowego stołu w naszym salonie. Nie mija pięć sekund, jak otwierają się drzwi o równie ciemnym odcieniu, jak wszystkie nasze meble w tym pomieszczeniu. – Wszystkiego najlepszego braciszku! Widzę ten szczery uśmiech tego małego chłopca o jasnobrązowych, krótkich włoskach. Podbiega on do stołu i w swoich małych rączkach, rozdziera niebieskie, starannie przygotowane przeze mnie opakowanie, nad którym męczyłem się zresztą dobre pół godziny. – Dzięki! Dzięki! ‒ Krzyczy ten żywy i niesamowicie rozradowany chłopiec w niebieskiej bluzie z kapturkiem. Chwilę później Emil podbiega do mnie i przytula mnie mówiąc: – Mój bracie. Zawsze wzruszają mnie takie sytuacje, zatem odwzajemniam uścisk Emila, głaszczę go po głowie i odchodzę o krok, mówiąc: ‒ Zobacz co tam misiu dla ciebie ma. – Wskazuję palcem na niewielki, plastikowy stolik o niebieskim kolorze. Emil podbiegł do zabawkowego mebelka, na którym siedział zabawnie wyglądający miś w otoczeniu wyłożonego na papierowy talerzyk ciasta, przeźroczystego dzbanka, wypełnionego czerwoną oranżadą i czterech jajek-niespodzianek, starannie ułożonych obok siebie. – Może to niezbyt najzdrowsze śniadanie, ale co tam… urodziny ma się raz w roku. ‒ Śmieję się. – Zjemy trochę, a później… – Złożymy lego! ‒ Wchodzi mi w zdanie mój młodszy braciszek. – Dokładnie. Złożymy lego, włączę jakąś bajkę, będzie mega! ‒ A czy później pobawimy się w chowanego? – Pyta, zasiadając na niebieskim, plastikowym krzesełku. ‒ No jasne, że tak. Mieszkamy w nieco starej, choć wciąż atrakcyjnie wyglądającej kamienicy w samym centrum miasta. Mieszkanie posiadające ponad dziewięćdziesiąt metrów kwadratowych, faktycznie może sprzyjać zabawie w chowanego. Duży salon o licznych zakamarkach między potężnymi, dębowymi meblami, trzy pozostałe pokoje, kuchnia, łazienka, podłużny korytarz, w której znajdowała się również garderoba ‒ było gdzie się ukryć. Chwytam po jasnoniebieski, plastikowy kubek i nalewam mojemu solenizantowi oranżady. W tym właśnie momencie rozbrzmiewa się nieprzyjemny dla ucha, piskliwy dźwięk, po czym następuje huk, jakby jakiś sąsiad, zamieszkujący piętro wyżej, spadł z wysokiej drabiny. Jednak te skojarzenie nie mogło okazać się prawdą. Mieszkaliśmy na najwyższym piętrze. Na samym poddaszu. Nad naszymi głowami znajdował się tylko strych, do którego udawaliśmy się tylko w celu wyrzucania tam jakiś starych, nikomu niepotrzebnych gratów. Zamilkliśmy. Emil spoglądał na mnie z pewnym niepokojem w oczach. – Co to? ‒ Zaraz sprawdzimy. ‒ Postępuję kilka kroków po jasnych panelach podłogowych. – Oglądam się za siebie i widzę, że mój braciszek idzie za mną. Wychodzimy przez drzwi oddzielające salon z podłużnym wąskim korytarzem o śnieżnobiałych ścianach. Przed moimi oczami widzę rozłożoną drewnianą drabinkę, przymocowaną do szarej klapy, przez którą przechodziliśmy zawsze w celu udania się na strych. – Zasuwka się obluzowała. ‒ Stwierdzam, składając jasną drabinkę. – Jak się nie dokładnie zamknie klapę… to wtedy wejście samo się otworzy. ‒ Tłumaczę, chwytając po długi, srebrny pręt, położony w kącie korytarza.

Matylda

Wymianę zdań przerywa pojawienie się wykwintnie ubranej i niezwykle urodziwej kobiety – jest to Telimena. Ona tymczasem przywitawszy się ze wszystkimi zajmuje miejsce obok Tadeusza. Młodzieńcowi zdawało się, że rozpoznaje w niej spotkaną rano mieszkankę jego dawnego pokoju. Patrzył więc z tym większym zainteresowaniem, a i ona nie pozostawała na te spojrzenia obojętną. W końcu zaczęła z nim rozmowę. Tymczasem w drugim końcu stołu rozgorzał na dobre spór Asesora z Rejentem o to, czyj chart upolował zająca. Towarzystwo podzieliło się na stronników Sokoła (pies Asesora) i Kusego (pies Rejenta). Spór stara się załagodzić Podkomorzy, proponując urządzenie polowania na zająca pod wodzą Wojskiego. Ten jednak odmawia przewodnictwa, wykładając zgromadzonym, że zając nie jest zwierzęciem godnym organizowania takiej wyprawy. Tym samym wyśmiewa spór Asesora i Rejenta. Wszyscy rozweseleni odchodzą od stołów. Tadeusz prowadzi Telimenę, o której już wie od Asesora, że jest jego ciotką. Wiadomość ta zasmuciła i rozdrażniła młodzieńca. Chciałby dowiedzieć się czegoś więcej, nie było jednak kogo zapytać, gdyż goście udali się na spoczynek. W końcowej partii księgi przeciwstawia narrator śpiący, a więc spokojny dworek szlachecki niepewnemu losowi żołnierzy, walczących u boku Napoleona. Dowiadujemy się, że wielu z nich pozostawia domy rodzinne i przedziera się do Księstwa Warszawskiego, aby móc wstąpić do armii lub zostać emisariuszem. W Panu Tadeuszu takim emisariuszem jest ksiądz Robak. Istotnie pojawia się on teraz o tak późnej porze i budzi Sędziego, aby poinformować go o czymś. Narrator nie ujawnia jednak treści rozmowy. Streszczenie II Księgi Pana Tadeusza: Zamek Następnego dnia od rana wszyscy zjeżdżają się na polowanie. Rozpoczyna się pogoń za zającem, która ma ostatecznie rozstrzygnąć spór o Kusego i Sokoła. W chwilę potem przy zamku pojawia się spóźniony Hrabia. Spotykając po drodze Gerwazego, starego klucznika Horeszków, zostaje przez niego zagadnięty o sprawę sporu z Sędzią. Hrabia zmęczony przedłużającym się procesem gotów jest sprzedać zamek. Wieść ta jest nie do przyjęcia dla wiernego sługi. Postanawia on odwieść Hrabiego od tego pomysłu, pokazując mu zamek i opowiadając o czasach świetności budowli, jak też rodu Horeszków. Opowiada także historię rodu, wydarzeniami z niej motywując niezgodę między Soplicami (ród Sędziego) a Horeszkami. Stolnik Horeszko – pan zamku, początkowo przyjaźnił się z jednym z Sopliców – Jackiem, zwanym „Wojewodą”. Gdy jednak zauważył, że zamierza on starać się o rękę jego córki, stanowczo zerwał stosunki. Kilka dni później na zamek najechali Moskale, ale choć ich napaść udało się powstrzymać, Stolnik zginął – jak relacjonuje Gerwazy – z ręki Jacka Soplicy. Wtedy to też sługa powziął postanowienie zemsty za śmierć pana. Udało mu się nawet wprowadzić swój plan w życie – wymordował większość członków znienawidzonego rodu. Płomienna przemowa Gerwazego zadziałała na romantyczną i skorą do fascynacji nastrojem grozy i nieszczęścia wyobraźnię Hrabiego. Poprzysiągł on nie oddawać zamku Soplicom. Była to jednak reakcja chwilowa, gdyż usłyszawszy odgłosy polowania zapragnął czym prędzej dołączyć do myśliwych.

1
I love story

Ptaki świergotały wesoło, gdy dziewczynka nabierała wody z rzeki. Matka zakazała jej czerpać z tego miejsca, nakazując chodzenie do oddalonego o kilka kilometrów strumienia. Ludzie we wsi straszyli czającymi się w tych wodach potworami, przypominającymi ludzi o lśniących jak złoto łuskach i ostrych jak igły zębach. Słońce świeciło tak samo jasno, a ptaki śpiewały równie głośno, jak we wszystkich zakątkach wsi, a dziewczynka już nie raz oszukiwała matkę, aby mieć więcej czasu na zabawę. Za każdym razem się udawało. Tym razem w wodzie błyszczało coś ciekawego, przypominającego pierścionek. Napełnione wiadro stanęło twardo na piaszczystym brzegu. Za każdym razem się udawało. A gdy nie udało się po raz pierwszy, ptaki nadal świergotały wesoło, a słońce świeciło tak samo jasno. Topielec Od chwili, w której wjechała do tej wsi, wiedziała, że stało się w niej coś strasznego. Dobry łowca wyczuwa od razu, gdy do nieszczęścia ludzi przyczyniają się ci, którzy od dawna nie żyją. A jeśli nadal się ruszają … poprawiła się w siodle i uśmiechnęła chytrze. Jeśli się jeszcze ruszają, znaczy, że jeszcze jej nie spotkali. Co to może być? Wilkołak czy wampir? Jeśli grasuje od dawna to nie może być wilkołak. Chłopi od razu zadźgaliby widłami kogoś, kto wyróżnia się zachowaniem. We wsi wilkołakom ciężko. Wstrzymała konia, rzucając mu pod kopyta niedopałek i sięgając po kolejnego papierosa. Słońce przypiekało niemiłosiernie, dopełniając jej uczucie zmęczenia i udręczenia. Podjechała do największej chałupy, zsuwając się z siodła. Zrobiła to bardzo niezgrabnie, ocierając sobie dłonie i zaklęła szpetnie. Poruszała się jak ktoś, kto naprawdę długo podróżował konno. Z chałupy wybiegł stary, ale krzepki mężczyzna, ściskając w dłoniach czapkę. Zatrzymał się kilka kroków od przybyłej i ukłonił się nisko. - Ugościcie? – spytała, prostując grzbiet. - Ugościmy! – odparł ochoczo, spoglądając na jej czarnego, wielkiego ogiera. Taki koń musiał kosztować niemałą fortunę. - Pan z daleka? – pytał chłop, prowadząc ją do pełnej much, ale przestronnej izby. Słysząc pytanie wyszczerzyła zęby, poprawiając białą, płócienną koszulę. Ludzie prości reagowali na nią różnie – zaślepieni jej ubraniem i sposobem zachowywania się, zauważali w niej wielkiego wojownika lub zdeformowanego pana, ale nigdy – kobietę. W jej pracy nie istniało większe błogosławieństwo. - Ze stolicy. - Ach, to rzeczywiście – pokiwał głową, odsuwając jej krzesło, choć mogłaby przysiąc, że nie miał pojęcia, co to stolica, a nawet jeśli, nie wiedział jak daleko się znajduje. - Niedaleko stąd nasz pan, dzieciak zaprowadzi, jeśli takie życzenie. Skrzywiła się lekko, na myśl o jakiejkolwiek podróży. Odparła z niechęcią: - Wolę waszą chałupę. Chłop ukłonił się ponownie, a jego czapka poddawana była jeszcze mocniejszemu miętoszeniu. Nagle wyszedł do sieni, by krzyknąć na całe gardło: - Jagna! Jagna! Nie usłyszawszy odpowiedzi uśmiechnął się przepraszająco: - To powietrznica. Zamiast wstawiać kartofle siedzi u tej Maciejowej, co jej się dziś rano dzieciak utopił. Widząc zadziwione spojrzenie wędrowca ukłonił się, mrucząc przepraszająco. - Nie, nie, to bardzo ciekawe… Meitner nienawidziła wody. Oczywiście, ciepła woda z mydłem i gąbką była czymś, o czym potrafiła marzyć nieustannie podczas długich tras. Brudna, mętna z topielcami, nie należała jednak do czegoś, co chciałaby spotkać na swojej drodze do domu. Urlop. Podręczniki do wampirologii. Niewidziana od ponad roku rodzina. Cholerny, cholerny topielec… umoczyła usta w zsiadłym mleku, rozkoszując się jego chłodem i prostotą. W zasadzie… lepszy topielec i mleko niż pałace i torciki czekoladowe. Rozejrzała się po chałupie. Obielona na biało wyglądała na solidną i sprawiała wrażenie ciepłej i bezpiecznej. Jadła ziemniaki ze spokojem, od czasu do czasu żując suche udo kury. Cholerny topielec, których na dodatek nigdy nie umiała łowić. Gdyby nie poczucie obowiązku, gdyby nie przysięga, że zawsze w nocy i we dnie, w zdrowiu i chorobie … mogłaby przespać się i jechać dalej, a może już za tydzień dotrzeć do swoich ziem. Jak zapolować na topielca, bez odpowiedniego ekwipunku i co tu kryć - wyszkolenia oraz predyspozycji fizycznych? Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu musiała połknąć gorzką pigułkę, prosząc o pomoc. Zeskrobała resztę ziemniaków z patelni, zwracając się do stojącego obok chłopa: - Zawieziecie wiadomość do najbliższego miasta, do siedziby łowców. Wyszukają nam i przyślą najbliższego łowcę topielców. - Pan sam… - Nie, takie są procedury. To nie moja specjalizacja, powinien zjawić się w ciągu kilku tygodni. Westchnęła ciężko, na myśl o kolejnej, bardzo nieprzyjemnej procedurze. - Do tego czasu zostanę tutaj, zbierając materiały do raportu. Zdając sobie sprawę, że mówi do chłopa w obcym mu języku, dodała z uśmiechem: - Od dawna to u was taka morowa woda? Chłop odwzajemnił uśmiech, uderzając dłonią w udo: .

1
I love story
@I love story

Niebieska bluzka z cekinami nadal wisiała na wystawie. Sylwia zobaczyła ją we wtorek i od razu wiedziała, że właśnie taką chce. Rozcięcia na boku, trójkątny wzorek na piersi. Wszystko było właściwe. Przymykała oczy i widziała siebie w tej bluzce. Przymierzyła ją od razu do białych spodni, a gdy po raz kolejny zajrzała do sklepu, do skośnej spódniczki. Pasowała. Pasowała idealnie. Ekspedientka poparła jej opinię twierdząc, że to najładniejsza bluzka ze wszystkich które Sylwia oglądała we wtorek. Zachęcała do szybkiego zakupu bo w tym rozmiarze zostały tylko dwie sztuki. Bluzka kosztowała 90 zł. Sylwia westchnęła. Z zaoszczędzonych w wakacje pieniędzy zostały tylko marne resztki. Po dokładnym sprawdzeniu brakowało jej prawie połowy. Już tego samego dnia zrezygnowała z jakichkolwiek przypadkowych wydatków. Ta decyzja była jednak jedynie symboliczna. Pieniądze nie przyrosną, tym bardziej, że po ostatniej kłótni nie miała co liczyć na następne kieszonkowe. Stała przed wystawą jak pięciolatek przed cukiernią. Bluzka wisiała o metr od niej. Dopiero po kilku długich minutach odwróciła się. Zachciało jej się pić, ale przeszła obok MacDonalda nie wchodząc do środka. Postanowiła nie wydawać nawet najdrobniejszej sumy zanim nie wymyśli sposobu na zdobycie bluzki. Nie zbliżało się żadne święto. Urodziny były dopiero za dwa miesiące. Rodzina? Ostatnio co druga rozmowa kończyła się na wrzaskach. Czy starzy zawsze musza być tacy drętwi? Matka pewnie i tak powiedziałaby, że bluzka jest 'nieobyczajowa'. Przypomniała sobie kłótnię na temat ostatniej krótkiej spódniczki. Matka całkiem bez sensu raz wykrzykiwała, że jej córka jest 'smarkatą', a raz, że ' ladacznicą'. Trzasnęła drzwiami mówiąc że nie chce, by w jej domu Sylwia 'odsłaniała nogi jak pierwsza lepsza'. Nie odzywały się do siebie przy śniadaniu. Sylwia na złość przez dwa kolejne dni nie zakładała pod spódnicę majtek. Matka nie zauważyła. Przemek tak. Przygryzła wargę przypominając sobie obmacywanko na szkolnym korytarzu. Stali przy pustych schodach. Obejmował ją i szeptem mówił na ucho że ja zgwałci. Lubiła ten szept. Była podniecona. Jego zapałem, bliskością, tym że za chwilę ktoś może pojawić się na korytarzu. Nie pozwoliła mu wsunąć ręki z przodu jednak dotyk jego dłoni na gołym pośladku przyprawiał ją o dreszcze. W wyobraźni stała przed nim naga. Więcej! Klęczała z twarzą przy jego rozporku. Wieczorem sama w łóżku pozwoliła palcom wkraść się między wilgotne uda i jeszcze raz przypominała sobie każdy jego dotyk. Szła przez centrum handlowe ledwo rzucając wzrokiem na wystawy. Mogłyby być puste. Siłą powstrzymywała się od zawrócenia do pierwszego sklepu. Usłyszała przeciągły gwizd i śmiech. Dwóch przystojnych chłopaków oglądało się za nią sprzed sklepu z butami. Prowokacyjnie przeszła kilka następnych kroków wyraźnie kręcąc biodrami. "Jesteś (usunięte przez administratora) upomniała się w duchu gdy w podbrzuszu odezwały się znajome iskierki. Z lekko poprawionym humorem weszła do sklepu muzycznego. Muszę znaleźć sposób, myślała. Czy Przemek kupiłby jej coś tak drogiego? Przemek nie lubił wydawać pieniędzy. Zastanowiła się. A jeśli obieca mu że się z nim prześpi? (usunięte przez administratora) - upomniała się - puścić się za bluzkę! Z drugiej strony niedługo i tak mu się odda więc dlaczego nie teraz. Ale czy to właśnie ma być Przemek? Ciągle miała co do niego wątpliwości. Czasem zachowywał się normalnie, nawet nadspodziewanie romantycznie, ale gdy tylko w okolicy pojawil

Jadwiga
@I love story

Cudowne opowiadania również uwielbiam , tyle w nich romantyzmu. Polecam jeszcze opowiadania GERWAZEGO ora FIORELLA . Wspaniała treść , interesująca fabuła , nie sposób się oderwać od czytania :)

1
Ferdynand
@Jadwiga

Polecam poniższe .. piękne gini morska Tetyda była wyjątkowo piękną kobietą. Wielu bogów walczyło o jej względy. Nawet sam Zeus chciał, żeby została jego żoną. Niestety zapał zalotników ostygł w momencie, gdy przypomniano przepowiednię głoszącą, że piękna bogini pocznie syna, który przewyższy swojego ojca. Żaden z bogów nie chciał mieć tak silnego potomstwa. Wszyscy dobrze pamiętali historię Kronosa pokonanego przez własne dziecko. REKLAMA Tetydę postanowiono wydać za śmiertelnika. Kandydatem na jej męża został książę Peleus. Zakochał się on w bogince i nie zrażał się jej początkową niechęcią. Wreszcie doszło do ich ślubu. Wesele było wspaniałe. Bawili się na nim prawie wszyscy bogowie i boginki. Nie zaproszono jednak bogini niezgody. Urażona Eris postanowiła się zemścić. Miedzy bawiących się na weselnym przyjęciu gości rzuciła jabłko z napisem ,,dla najpiękniejszej". Od razu obecne na przyjęciu kobiety zaczęły o nie walczyć. Każda właśnie siebie uważała za największą piękność. Najgłośniej krzyczały trzy boginie: Afrodyta, Hera i Atena. Kłótnia między nimi stał się nie do zniesienia, dlatego Zeus zarządził sąd. Młody pasterz Parys miał rozstrzygnąć spór. Każda z boginek próbowała przekupić chłopca. Atena, w zamian za jabłko, obiecała mu wielka mądrość; Hera - olbrzymie bogactwo a Afrodyta - najpiękniejszą spośród śmiertelniczek. Ani bogactwo, ani mądrość nie skusiły młodego mężczyzny. Tylko obiecana kobieta stała się łakomym kąskiem. Dlatego t6eż Parys podarował jabłko Afrodycie. Sam sędzia nie był tez zwykłym pasterzem. Pochodził z królewskiego rodu, ale jego rodzice obawiali się klątwy, która nad nim ciążyła. Miał on zgubić własne miasto. Dlatego, zaraz po urodzeniu, dziecko oddano pasterzom, aby ci pozbyli się malca zostawiając go w górach. Posłuszni woli króla słudzy tak tez zrobili. Jednak Parys cudownie ocalał. Wykarmiła go niedźwiedzica, a pasterz, który to zobaczył, wziął niemowlę ze sobą i wychował, nie mówiąc nikomu nic o jego pochodzeniu. Po latach Parys przybył do Troi na igrzyska. Jako zwycięzca dostąpił zaszczyt wizyty na królewskim dworze. Wtedy to odkryto prawdę i król Troi Priam z powrotem przyjął syna pod swój dach. Jako królewski syn Parys ruszył do Sparty na dwór Menelaosa. Tam właśnie mieszkała obiecana mu przez Afrodytę najpiękniejsza kobieta - Helena. Parys szybko zaskarbił sobie sympatie gospodarza i podstępem uprowadził piękną kobietę. Złość Menelaosa była ogromna. Zażądał on wydania Heleny, ale gdy prośby nie poskutkowały, postanowił odebrać żonę siłą. Wojska Menelaosa szykowały się już do wojny, ale nie można było na nią wyruszyć bez syna Tetydy Achillesa. Przepowiednia głosiła, że bez niego Spartanie nie zwyciężą. Tymczasem bogini bała się o swojego jedynaka. Co prawda kąpała go w świętej rzece i w ten sposób uczyniła jego ciało odpornym na ciosy, ale podczas obmywania trzymała dziecko za pietę i właśnie ta część ciała stanowiła słaby punkt młodego wojownika. Ukryła więc syna między królewskimi córkami. Wierzyła, ze nikt go tam nie odszuka. Niestety podstęp wykryto i Achilles dołączył wreszcie do przygotowanych do wojny wojsk.

1
Romualda
@Ferdynand

Wiersze o miłości Miłość (Nie wi­dzia­łam cię już od mie­sią­ca) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Nie widziałam cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, lecz można żyć... ***Noszę Twe serce z sobą - Edward Estlin Cummings Noszę twe serce z sobą (noszę je w moim sercu) nigdy się z nim nie rozstaję (gdzie idę ty idziesz... Miłość od pierwszego wejrzenia - Wisława Szymborska Oboje są przekonani, że połączyło ich uczucie nagłe. Piękna jest taka pewność, ale niepewność jest piękniejsza. Sądzą, że skoro... Miłość szczęśliwa - Wisława Szymborska Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne, czy to poważne, czy to pożyteczne - co świat ma z dwojga ludzi... Miłość (Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie...) - Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku... Przecież mnie kochasz nad życie? Sam... Miłość - Jan Twardowski Jest miłość trudna jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia jest przewidująca taka co grób zamawia wciąż na... W malinowym chruśniaku - Bolesław Leśmian W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałaś... Miłość - Czesław Miłosz Miłość to znaczy popatrzeć na siebie, Tak jak się patrzy na obce nam rzeczy, Bo jesteś tylko jedną z rzeczy... *** (Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą) - Bolesław Leśmian Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą - Prócz tego, że się garną do twego uśmiechu, Pewne, że... Miłość - Krzysztof Kamil Baczyński Oto ona Niby chmura dana tym przelotnym kamieni rzeźbiarzom, wszechżywotom, aby w niej czyniły archanioła kształt, który widziany w... Zakochani - Wisława Szymborska Jest nam tak cicho, że słyszymy piosenkę zaśpiewaną wczoraj: "Ty pójdziesz górą, a ja doliną..." Chociaż słyszymy - nie... Erotyk - Julian Tuwim Już się o grzechy noce proszą, Już z wiosny znów jak z bólu krzyczę, Nieubłaganą mnie rozkoszą Zakuj w... Jeśli miłość - Jan Twardowski najpierw nie chcieli uwierzyć więc mówili do siebie że ich miłość za wielka nieobjęta jak liście za wysokie za... *** (Pyłem księżycowym...) - Konstanty Ildefons Gałczyński Pyłem księżycowym być na twoich stopach, wiatrem przy twej wstążce, mlekiem w twoim kubku, papierosem w ustach, ścieżką pośród... Nowa miłość - Agnieszka Osiecka Nie wierzę w to, że wszystko było już, pozwólcie mi na jeszcze parę róż: Jeszcze tylko raz pokochać, ach... Boję się Twojej miłości - Jan Twardowski Nie boję się dętej orkiestry przy końcu świata biblijnego tupania boję się Twojej miłości że kochasz zupełnie inaczej tak... Jednego serca! tak mało! tak mało - Adam Asnyk Jednego serca! tak mało! tak mało, Jednego serca trzeba mi na ziemi! Coby przy mojem miłością zadrżało: A byłbym... Wiersz o miłości - Halina Poświatowska pamięci Amadeo Modigliani i Jeanne Hebuterne ich dwoje poprzez zastawki serca widoczni na wylot z profilu oprawieni w ból... Umrzeć z miłości - Agnieszka Osiecka Chociaż raz warto umrzeć z miłości. Chociaż raz. A to choćby po to, żeby się później chwalić znajomym, że... Przy winie - Wisława Szymborska Spojrzał, dodał mi urody, a ja wzięłam ją jak swoją. Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę. Pozwoliłam się wymyślić na podobieństwa odbicia

1
anonim

(usunięte przez administratora)

Przyjaciel

Przyjaciel, to osoba, na którą zawsze możemy liczyć. To ktoś, kto zna nasze wszystkie tajemnice oraz nie rozpowszechnia powierzonych sekretów. Osoba najbliższa, która jest niczym członek rodziny. Jednak, czy mając przyjaciela, my także potrafimy odwzajemnić tę relację? Czy słowa Adama Mickiewicza: „Umiesz być przyjacielem, znajdziesz przyjaciela” stanowią regułę? Czy nasz narodowy wieszcz wziął pod uwagę wszystkie problemy współczesnego świata? Tym bardziej warto się zastanowić czy faktycznie jego słowa są nadal aktualne. Jestem pewien, że zdecydowana większość osób, których zapytamy: „Czy masz przyjaciela?” odpowie: „Tak, mam”. Ta pewność bywa bardzo zastanawiająca, ponieważ kiedy postanowimy zadać pytanie: „A czy ty dla tej osoby jesteś przyjacielem?” nasz rozmówca zaczyna niepokoić się, czy tak naprawdę zasługuje na to miano. To naturalna reakcja, ponieważ pytanie powinno być skierowane do naszego przyjaciela. A co gdybyśmy usłyszeli od niego, że wcale tak nie jest jak nam się wydaje? Słownik języka polskiego PWN określa mianem przyjaciela osobę, która pozostaje z kimś w bliskich kontaktach czy też serdecznych stosunkach. To też ktoś kto okazuje komuś lub czemuś swoją sympatię, sprzyja czemuś. W trzecim przypadku, jako eufemizm – mianem przyjaciela określa się kochanka. Podobnie jak słownikowa definicja jak i Adam Mickiewicz nie ujęli wielu jakże istotnych aspektów współczesnej przyjaźni. Sieć globalna jaką jest Internet pozwala na bycie przyjacielem za pośrednictwem czatów, maili, portali społecznościowych oraz gier. Przyjaźń na odległość faktycznie może być odzwierciedleniem rzeczywistej, najbliższej relacji? Mimo to bardziej przychylam się ku stwierdzeniu, że prawdziwa przyjaźń nie liczy kilometrów. Przyjaciel powinien być dostępny zawsze, skory do pomocy okazując niemal natychmiast jakąkolwiek formę wsparcia. To nieważne, czy robi to za pośrednictwem Facebooka czy napisaniem krótkiej wiadomości smsem. Z pewnością jeśli chcielibyśmy to przy najbliższej okazji pojawiłby się obok nas w jak najszybszym czasie. W końcu to przyjaciel, który jest gotów na wiele wyrzeczeń. Jednak czy my potrafilibyśmy zdobyć się na to względem drugiej osoby? Przyjaźń ma praktycznie zawsze swoją historię. Mam tutaj na myśli to, że tak naprawdę trzeba przejść kilka etapów znajomości, aby później zrodziło się na tej podstawie uczucie przyjaźni. Ryzykując nie dowiemy się, czy powierzony sekret zostanie przy najbliższej okazji wyjawiony komuś innemu. Z kolei aby stać się przyjacielem dla drugiej osoby trzeba zyskać przede wszystkim u niej zaufanie. Nie musimy być piękni, młodzi, dobrze ubrani i zorganizowani. Nie stawia się takich oczekiwań w przyjaźni. Najważniejsze jest jej odwzajemnienie. Tutaj niweluję w znaczny sposób wątpliwość dotyczącą tego, czy potrafimy być przyjaciółmi. Niezbędnym składnikiem tego uczucia musi być odwzajemnienie. Nic nie otrzymamy za darmo, przyjaciel nie pojawi się znikąd, a co jeszcze bardziej pewne – przyjaciel przestanie być nim w momencie, kiedy zaobserwuje u nas brak jakiegokolwiek zaangażowania. To nie jest wymiana coś za coś. Przyjaźń to uczucie, to należy poczuć względem drugiej osoby i przekonać się, czy tak naprawdę można na kimś polegać. Przyjaciela w bardzo prosty sposób można zranić, bo to on nam najbardziej ufa i chce na co dzień polegać na nas. W takich momentach kryzysowych często jeszcze bardziej jesteśmy w stanie przekonać się, że jesteśmy dla kogoś przyjacielem, ponieważ zawód, który sprawiliśmy zaczyna męczyć nas osobiście. Z tego powodu umiejętność przebaczania w przyjaźni jest niezwykle istotna. Podsumowując, przyjacielem może być ktoś gotowy na wyrzeczenia, potrafiący słuchać, pomóc, będący na bieżąco w wielu kwestiach związanych z życiem konkretnej osoby. Ważne jest współodczuwanie, puszczenie w niepamięć nieporozumień, a przede wszystkim należy po prostu być dla tej drugiej osoby. Czy potrafimy być takim kimś? To już pytanie do każdego z nas, które powinniśmy sami zgłębić.

2
Gerwazy

sprzedaż urządzeń wysokiej jakości, cenionych w Europie i na świecie; kompleksowe podejście do indywidualnych potrzeb Klienta – od projektowania, poprzez sprzedaż, opiekę posprzedażową, serwis i remonty; całodobowy serwis na terenie Polski umożliwiający szybką reakcję na problemy naszych Klientów – dzięki temu straty związane z unieruchomieniem systemu sprężania powietrza w Twoim zakładzie pracy są zminimalizowane; kompleksowe podejście do systemów sprężonego powietrza – dbamy zarówno o dostarczenie wysokiej jakości sprężarek, jak i systemów uzdatniania sprężonego powietrza; pracujemy dla Klientów małych ( np. warsztatów ), średnich i największych z różnych branż gospodarki.

1
Gerwazy

Sprężone powietrze to coraz popularniejsze medium wykorzystywane do zasilania procesów technologicznych. W ofercie ALMiG Kompressoren Polska S.A. znajdą Państwo urządzenia spełniające wymagania wszystkich branż przemysłu w tym zakresie. ALMiG to jeden z wiodących niemieckich producentów sprężarek powietrza. Kilkudziesięcioletnie doświadczenie w projektowaniu i produkcji sprężarek sprawia, że dostarczamy Klientom urządzenia, które w pełni odpowiadają ich potrzebom. Systematycznie wprowadzane innowacje pozwalają tworzyć sprężarki o szerokim zakresie wydajności i ciśnienia, niskim poziomie hałasu i wysokiej sprawności energetycznej oraz przyjazne w obsłudze.

1

Zostaw merytoryczną opinię o Guarium Sp. z o.o. - Kraków

Możesz oznaczyć pracodawcę w treści opinii wpisując znak @ np: @Pracodawca

Administratorem danych jest GoWork.pl Serwis Pracy sp. z o.o. Dane osobowe przetwarzane są w celu umożliwienia ... Czytaj więcej


Drogi Użytkowniku,

Pamiętaj, przed dodaniem opinii o Pracodawcy, koniecznie zapoznaj się z poniższą informacją:

NIE dodawaj opinii, która:

ikona dobre praktyki
łamie prawo polskie
ikona dobre praktyki
jest niezgodna z regulaminem serwisu GoWork.pl
ikona dobre praktyki
jest wulgarnym komentarzem
ikona dobre praktyki
jest niemerytoryczna

Każda merytoryczna opinia jest ważna, każda z nich może być zarówno pozytywna jak i negatywna, dlatego zachęcamy do tego by dzielić się swoimi przemyśleniami, które dotyczą Pracodawcy. Nie pisz jednak pod wpływem negatywnych emocji.

Zadbaj o kulturę pozytywnego feedbacku, nie pisz tylko negatywnych informacji o Pracodawcy, zwróć uwagę na stosowne aspekty i realia w swojej opinii. Wszystkie oceny są wartościowe. Wspólnie zadbajmy o sens merytorycznych opinii.

Dodaj pomocną opinię, którą sam chciałbyś przeczytać o swoim potencjalnym Pracodawcy. Podziel się swoimi przemyśleniami, a poniższe przykłady możesz potraktować jako podpowiedzi o czym Użytownicy lubią czytać odwiedzając profile firm.

ikona dobre praktyki
przebieg on-boardingu nowego pracownika
ikona dobre praktyki
proponowane przez Pracodawcę wartości wynagrodzenia
ikona dobre praktyki
codzienna praca, również w relacji z przełożonymi
ikona dobre praktyki
panująca atmosfera w pracy
#TwójGłosMaZnaczenie

Często zadawane pytania

  • Jak się pracuje w Guarium Sp. z o.o.?

    Zobacz opinie na temat firmy Guarium Sp. z o.o. tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 2.

  • Jakie są opinie pracowników o pracy w Guarium Sp. z o.o.?

    Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy to 2, z czego 1 to opinie pozytywne, 0 to opinie negatywne, a 1 to opinie neutralne. Sprawdź tutaj!

Guarium Sp. z o.o.
Przejdź do nowych opinii