Dzień dobry. widziałam kiedyś w sieci ogłoszenie dla kosmetologa, było dość dawne i pewnie trzeba było mieć doświadczenie. ja go jeszcze nie mam, wstępnie szukam praktyk. Nie wiecie czasem czy Pani ich teraz nie organizuje?
Nawet najgorszemu wrogowi nie polecę tego miejsca.
Z jakiego powodu? Opiszesz o co ci chodzi? Bo na ten moment nie wiem czemu tak odradzasz to miejsce ;)
Wystarczy przeczytać komentarze poniżej oraz te na google :) Ta kobieta jest zgłoszona na policji i w prokuraturze za swoje czyny.
Idź sam i sie przekonasz , jak chcesz tam pracowac to zobaczymy czy dostaniesz kase, bo wszyscy pracownicy dostawali grubo po termienie albo wcale. A jak idziesz jako klient to współczuje, bo wiedza tej osoby jest bardzo kiepska, wielu zrobiła krzywdę i były ciągle skargi i reklamacje ,a mowiła , ze negatywne opinie to zazdrosne salony ...BAUHAHHAHA
Byłam w tym zakładzie na rozmowie o pracę. Już od progu dało się wyczuć dziwną atmosferę. Z tymi wymogami dotyczącymi poruszania się, wypowiadania itp. to prawda bo widziałam na własne oczy jak pracownice były oceniane i krytykowane. Na moje oko przerost formy nad treścią - już od początku wydawało mi się dziwne takie zachowanie. Szefowa ładnym opakowaniem starała się nadrobić minusy jaką była jakość. Na dodatek na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziała totalną głupotę kosmetologiczną i jeszcze się kłóciła, że ma racje! Sama miała ograniczoną wiedzę kosmetologiczną a wymagania z kosmosu jak na to co oferowała jako "zapłatę". Umowa to oczywiście śmieciówka. Co do wyglądu pracy po okresie próbnym odpowiadano w zawoalowany sposób, dało się wyczuć kręcenie. Na pracę w tym miejscu nie zdecydowałam się po tym co zobaczyłam. Jak widzę po komentarzach - słusznie.
Jakimi wymogami, o co chodzi? Jeszcze nie byłam na rozmowie i nie wiem w sumie, czy się zdecyduje. Ubierać też się trzeba w konkretny sposób, jest jakiś dress code?
Najgorsze jest to, że wlascicielka nie wypłaca wynagrodzenia i ma mnóstwo spraw w sądzie, więc zastanów się czy chcesz pracować za darmo ;)
Mnie też wykiwała na kasę, mam nadzieję, że ktoś ją wreszcie za to posadzi, bo pewnie poszkodowanych jest już wielu !!!
Rzeczywiście wszystkie poprzednie opinie są zgodne z prawdą. Również przyszłam do pracy pana nowej energii, pozytywnego nastawienia i chęci. Jak dopuszczalna zakład pracy to przechodziłem chyba załamanie nerwowe. W dzień gdy miałam iść do pracy gdy otwieralam oczy to płakałam, gdy jechałam w autobusie to płakałam, stałam przed zakładem pracy to płakałam. Skończyło się wizytami u psychologa i ostatecznym zwolnieniem. Miesiąc przed powiedziałam, że się zwalniam, ale jestem cały czas do dyspozycji to usłyszałam, że się tego po mnie nie spodziewano. Tak jak poprzedniczki pisały wszystko było robione źle, wszystko było kontrolowane. Samo ocena pracownika była niszczona stopniowo, totalny brak szacunku, o grafik na4 dni do przodu trzeba bylo sie prosić,jak widzę nie tylko u mnie była taka sytuacja. Jak ktoś potrafi się totalnie odciąć od pracy, atmosfery, braku szacunku do klienta i pracownika, to ta praca będzie w porządku, ale jeśli ktoś szuka miejsca do którego będzie szedł z jakąkolwiek przyjemnością to nie tutaj.
Współczuję..ja żałuję, że nie było tych wszystkich opinii w momencie gdy szukałam pracy, wtedy bym nie popełniła tego błędu i nie złożyła CV do Merrie Belle...
Nigdy nie zapomnę pracy tutaj, bo było to jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu. Może i późno, może dopiero teraz, ale może przed zgłoszeniem się do pracy w tym miejscu, po przeczytaniu mojego komentarza, ktoś dwa razy się zastanowi. Zostałam tam zatrudniona na samym początku, kiedy to miejsce powstawało. Spędziłam tam krótki czas - na szczęście. Jednak na tyle długi - żeby stało się to wszystko co się stało. Miałam być recepcjonistką, na śmiecowej umowie zleceniu. Obowiązki - standardowe, jak na recepcjonistkę i obsługę klienta przystało. Jednak zajęcia, które wykonywałam znacznie przekroczyły ten zakres. Teraz już wiem, że powinnam była zgłosić sprawę do sądu. Niestety nie zrobiłam tego, mimo tego jak bardzo zostałam przez to miejsce skrzywdzona - po prostu się bałam. Przyszłam tam - z ogromną nadzieją i dużymi chęciami. Chciałam potraktować to miejsce jak "drugi dom" i dać z siebie wszystko. Razem z czterema innymi dziewczynami, które wtedy także zostały zatrudnione jako na stanowiskach tatoo oraz beauty. Bardzo się polubiłyśmy i wspierałyśmy jak mogłyśmy, ale z czasem przerastało nas to jak byłyśmy traktowane. Części z nas na szczęście już tam nie ma. Na początku, przed otwarciem salonu miałyśmy spotkania z szefową, na których mówiła nam, jak mamy się zachowywać, chodzić, mówić. To straszne, w jak odmienny sposób my zostałyśmy przez nią potraktowane. Bałyśmy się własnego cienia, bałyśmy się, że popełnimy najdrobniejszy nawet błąd. Nasza samoocena, nasza pewność siebie zostały całkowicie stłamszone. Ale okej, opowiem jak to wyglądało u mnie samej. Otóż dostałam wytyczne, jak się ubierać, jak czesać, dostałam czarną obscisłą sukienkę, w której miałam przychodzić do pracy. Wiadomo, że dbałam o schludność, chciałam dobrze reprezentować to miejsce. No i tak pewnego od pewnego dnia kazano mi w tym właśnie ubraniu z wiadrem i szczotą na kolanach szorować meble w sali gdzie pracowali robotnicy, szorować toaletę. Byłam wiecznie krytykowana, do domu wracałam z płaczem. Nigdy nic nie było dobrze, zawsze krytyka, brak poczucia, że jestem szanowana, brak jakiegokolwiek docenienia. Nie miałam jakiegokolwiek wsparcia, za to cały czas słyszałam pretensje, narzekania. To był potworny stres. Jedyną osobą wyraźnie wtedy faworyzowaną była wiecznie zadzierająca nosa tatuażystka, wynoszona na piedestał - zawsze dało się wyczuć, że czego ona nie zrobi - będzie idealnie - czego my nie zrobimy - zawsze będzie źle. To był dla nas terror. Doszło do momentu, w którym szefowa nie chciała, żebyśmy my dziewczyny ze sobą rozmawiały - jak gdyby nie odpowiadało jej to, że mamy ze sobą dobry kontakt. Rozdzielała nas jak tylko mogła, później dowiadywałam się od dziewczyn, jak źle mówi na mnie za moimi plecami. Musiałyśmy wtedy rozmawiać ze sobą po kryjomu - tak się tego bałyśmy. Komentarze szły nawet w stonę tego, żebyśmy nie widywały się po pracy. Po moim odejściu, spotkałam kiedyś dziewczyny i żaliły mi się, że nawet wypłay nie mają na czas, że są jakieś machloje. Totalny zawód, totalna masakra. Nigdy nie zapomnę jak szefowa kazała mi zamówić ekspres do kawy - spędziłam noce, szukając jak najlepszego, żeby tylko miał wszystkie cechy o których kazała mi pamiętać, dzwoniłam po firmach, robiłam rozeznania. Tak mi wtedy zależało. Czy usłyszałam chociaż jedno dobre słowo? Nic. Pod koniec mojej pracy robiłam już tylko wszystko, żeby nie musieć wracać do tego miejsca. Kiedy już tam byłam, starałam się uśmiechać do klientek, choć tak naprawdę chciało mi się płakać. To było parę lat temu, dopiero zaczynałam uczyć się na błędach, czy mi zależało? Bardzo. Jednak wtedy to miejsce totalnie mnie stłamsiło i przez długi czas nie mogłam dojść do siebie. Nie życzę tego nikomu. Pieniądze - niestety - nie świadczą o sercu.
Potwierdzam, o umowę trzeba się prosić, o wynagrodzeniu w terminie można zapomnieć, o wszystko trzeba się prosić i upominać, problemy z urlopami, wykonywanie czynności, które nie należą do naszych obowiazków. Faworyzowanie pracowników kosztem innych, uszczypliwe uwagi i komentarze szefowej, poniżanie i doprowadzanie pracownika do tego, aby odechciało się mu przychodzić do pracy. O tym wszystkim świadczy również ciągła rotacja pracowników. Miejsce, w którym ani pracownik nie jest szanowany, ani klient. Szkoda nerwów i zdrowia psychicznego.
Często zadawane pytania
-
Jak się pracuje w Merrie Belle Izabela Panek?
Zobacz opinie na temat firmy Merrie Belle Izabela Panek tutaj. Liczba opinii, które napisali obecni i byli pracownicy oraz kandydaci do pracy to 3.