Jak wygląda praca w nowym markecie na Serbskiej ? Szukam pracy a słyszałem takie opinie: Nie można nawet zerknąc na telefon prywatny by sprawdzić godzinę bo burę można otrzymać? Cały czas każdy patrzy Ci na ręce ? Klient pan i władca? I nikt z góry nie weźmie Twojej strony tylko zawsze klienta? Pytam bo stawki na start są nie najgorsze a opinie od pracowników mówią o strasznym rygorze pracy... Zastanawiam się czy dla takiego zajebu i rygoru warto zmieniać to co mam teraz ...
Polecam pracę w nowym sklepie na ul Serbskiej. Są tam niesamowici ludzie, którzy gwarantują super atmosferę. Wyjątkowy klimat jest w dziale budowlanym i drzewnym :)
Jaki jest wkład kierownictwa Leroy Merlin w budowanie dobrej atmosfery wśród pracowników?
Tak naprawdę wiele zależy od kierownika Jak trafisz na dział Łazienek w Posnani to zwolnisz się jeszcze przed końcem umowy na czas próbny. Ogólnie tragedii nie ma jeśli ktoś lubi dezorganizacje, niezdecydowanie kierowników i panujący tam chaos.
Z działu kas jeszcze szybciej. Kierowniczka wymaga bóg wie czego a sama nie potrafi podstawowych zadań ogarnąć. Dla niej najważniejsze jest żeby uprzejmie donosić na koleżanki z działu. Jeśli chodzi o możliwość awansu to może i istnieje ale nie dla każdego. Tylko dla ulubieńców inni nie mogą nawet spróbować, nie dostaniesz szansy jak się nie pchasz. Z tego co wiem nawet jak się taką dostaje to eksploatują człowieka w nieskończoność za 200zl netto podwyżki. Żałosne jest to co się tam dzieje. Zero szacunku do pracownika. Benefity? Premia? Śmiech na sali! Niedawno zakończyłam współpracę z tym kołchozem i nie polecam.
Po jakim czasie można dostać umowę na stałe w Leroy Merlin?
Jakie wynagrodzenie oferuje ten pracodawca?
Na dziale handlowym masz na wstępie 4200 brutto wg. widełek. Ja pracuję prawie dwa lata i mam 4350, gdzie nowi mają 4500 z tego co wiem. W ch*j niesprawiedliwe.
Jak wygląda każdy z etapów rekrutacji w Leroy Merlin?
Witam, jak ma sie sprawa z tym dofinansowaniem do kupna mieszkania i termomodernizacji? Takie benefity są w ogłoszeniu o pracę.
Czy w Leroy Merlin wypłacają dodatkowe nagrody dla pracowników?
Jakub@,, wytrzymałem tam 6lat, to o jakieś 3 za dużo''. Do pracy nie przychodzi się stresować tylko pracować. Ja ,,wytrzymałem'' ponad 3 lata. Pytanie po co ,,wytrzymywać''? Czy żałuję? Na pewno nie. Nie żałuję współpracy z fantastycznymi ludźmi, którzy tam byli i jeszcze tam są. Żałuję na pewno każdej sekundy pobytu z tymi drugimi.... Jakub@ Ty jesteś w tej pierwszej połowie.
Rozmowa o pracę to porażka. Gdyby można było porozmawiać z samym kierownikiem, byłoby ekstra, ale niestety pojawia się oNA... Personalna... Zmanipuluje każde słowo które wypowiesz, przedstawi firmę w Mega negatywnym świetle, a samą pracę jako najgorsza na świecie... Serio? Osobie mającej doświadczenie w podobnej branży, próbuje wmówić że się nie zna i nie wie w co się pakuje? Żenada... Próbuje całą rozmowę zrobić z człowieka idiote, zadając w kółko te same pytania o poprzednich miejscach zatrudnienia. Wynosi zatrudnienie w Leroy na jakiś piedestał trudności, umniejszając rangi innym zawodom, ba! Nawet innym działom w tym sklepie. Szacunek do człowieka raczej na poziomie zerowym. Odechciało mi się tam pracować już po 15min rozmowy... A szkoda, bo kierownik wydawał się mega sympatyczny i jako jedyny zadawał pytania NA TEMAT! Nie mógł się tylko przebić przez tą panią, która chyba powinna przemyśleć pracę z ludźmi, bo wywarła wrażenie średnio odpowiedniej do swojego stanowiska...
czy ta personalna miała na imię ewa? wiem że kiedyś przynajmniej była taka personalna - bardzo fałszywa i zakłamana
tak cały czas tam pracuje bóg wie dlaczego? nie ogarnia żadnych spraw, totalnie.
@nik pracujesz w tym markecie? Może podpowiesz, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, aby lepiej wypaść na spotkaniu z tą panią? Jak myślisz jakie należy podać "widełki", aby nie przedobrzyć?
to ty powiedz co zrobić aby dobrze wypasc na spotkaniu z tobą jeżeli w ogóle ktoś chce ciebie oglądac
czemu ona ma mówić? :D ona Cię prosi o radę, bo skoro tam pracujesz to najlepiej wiesz co zrobić żeby dobrze wypaść.
Czy w Leroy Merlin jest skuteczna reakcja na zgłaszane przez pracowników problemy?
to jest zależne od układów z górą. jak masz plecy to możesz nawet nakłamać a będzie jak chcesz
Stanowczo odradzam i szczerze nie polecam zakupu mebli w sieci sklepów zwanej Leroy Merlin. Ta sieć sklepów, a w szczególności sklep w Komornikach k. Poznania to archetyp najgorszej jakościowo obsługi klienta! Dzisiaj przyjechały do mnie meble kuchenne, do których zamówiłam specjalne blaty na wymiar. Firma transportowa zamówiona (i niezbyt tania) w Leroy Merlin przywiozła blaty wcześnie rano. Dostawcy, nim jeszcze pojawili się na moim progu zdążyli ponarzekać przez telefon, jak to ciężko zaparkować, że nie można wjechać, że brama się nie otwiera, i że generalnie powinnam im dziękować, że w ogóle te meble mi przyniosą (nie mieszkam w ścisłym centrum miasta, tylko na dużym poznańskim osiedlu)... Co to się nie nagadali w trakcie wnoszenia mebli (do małej 5-metrowej kuchni w aneksie w bloku) – ile to razy będą musieli schodzić do busa i wjeżdżać tą windą i tachać ten wózek z tą dyktą na to piąte piętro – to tylko ja wiem (o zgrozo! Minęli się dżentelmeni z powołaniem chyba, skoro wnoszenie towarów sprawia im wielką trudność i wnoszą o pomstę do nieba! Może czas pomyśleć o innym sposobie na życie?).... O maseczkach u panów, czy innych środkach ochrony oczywiście mogłam tylko pomarzyć, mimo że premier zdążył jeszcze tego samego dnia odwołać lipcowe odwołanie pandemii. Ale to, co najgorsze miało dopiero nadejść...
Ku mojemu zdziwieniu blaty przyjechały „sauté” – bez żadnego zabezpieczenia. Nie mówię tu o folii bąbelkowej, czy o grubym kartonie na brzegach blatów – oj nie – aż takich luksusów nie wymagam! Blaty nie były nawet owinięte papierem, po prostu przyjechały sobie takie kompletnie nagie, nagusieńkie – jak je pan stolarz stworzył! Jak się łatwo domyślić, takie doświadczenia nie mogły nie pozostawić po sobie śladu... Szkoda, że na blatach, na które czekałam ponad miesiąc czasu taki ślad pozostał w postaci obić i rys... Zauważyłam defekty niestety tuż po wyjściu dostawców „z powołania”. Refleks zadziałał i od razu do nich zadzwoniłam z informacją o zaistniałym fakcie. Poinformowali mnie, że to nie ich sprawa, oni przecież nie odpowiadają za źle zabezpieczony towar i żebym sobie z tym zadzwoniła do działu reklamacji Leroy Merlin, oni już mają inne zlecenia. Niestety z wcześniejszego doświadczenia już wiedziałam, że dodzwonienie się do któregokolwiek działu Leroy Merlin w Komornikach graniczy z cudem i może być przeprawą przez sławny, tolkienowski Mordor! Z przykrością muszę przyznać, że i tym razem się nie pomyliłam.... Bowiem po godzinie nieustannych prób dodzwonienia się, w końcu ktoś raczył odebrać telefon w dziale reklamacji (hurra!! – jest pierwszy sukces!). Miła pani wypytała mnie o szczegóły, po czym poprosiła o przesłanie dokładnego opisu sytuacji mailem. Tak też zrobiłam... Informację zwrotną miałam otrzymać, zgodnie z zapewnieniem ASAP! Sprawa była pilna, bo po pierwsze „primo” – żyłam już na gratach od 3 tygodni w oczekiwaniu na nowe mebelki, po drugie „primo” – mamy czwartek, a w poniedziałek ma się odbyć montaż mebli, więc co tu robić?! Niestety do południa nikt się ze mną nie skontaktował. Dostałam wcześniej informację, że sprawa została przekazana innym osobom i działom (reklamacje, magazyn, logistyka itp.) – i tak też sobie tę sprawę przekazywali jeden drugiemu, jak zgniłe jajko... A ty sobie czekaj człowieku i czekaj... przecież mamy czas... nikt nikogo nie goni... W końcu ze zniecierpliwieniem udałam się bezpośrednio do stacjonarnego punktu reklamacji w Komornikach. Kolejki na szczęście nie było (uf! – drugi sukces zaliczony!), szkoda tylko, że nie było i pani od reklamacji... Po kolejnych 10 minutach miła (w miarę) pani powiedziała, że tak jak wcześniej wspominała przekazała sprawę koleżance... Fajnie, tylko dlaczego koleżanka się do mnie nie odezwała, choćby potwierdzając wpłynięcie reklamacji? Przecież to nie jest zawiła sprawa na miarę rozkodowania Enigmy! Pani w końcu poszła po wsparcie kolegi – domniemam, że kierownika magazynu, który bezpardonowo poinformował mnie, że być może uszkodzone części mebli kuchennych to ich wina, a może producenta, albo może firmy transportowej, ale litościwie ma dla mnie kilka rozwiązań skrojonych na miarę moich potrzeb! Otóż zaproponowano mi: 1) Wymianę blatów na nowe, ale... za trzy tygodnie (czekałby mnie kolejny czas spędzony w jednym, malutkim pokoju bez dostępu do kuchni, co tu będę owijać w bawełnę – na gratach!). 2) Zwrot za blaty w postaci 20% wartości – jakieś 100 zł (cała kuchnia warta jest ponad 10 000 zł). Szczerze (teraz żarty na bok)? Uważam to za uwłaczające, że tak naprawdę firma od razu znała rozwiązania, które mogliby mi zaproponować, ale woleli zwodzić mnie i stresować przez cały dzień. Z zerowym poczuciem winy i wzięcia odpowiedzialności za nieprawidłowe zabezpieczenie towaru, zaproponowali rozwiązanie, które w miażdżący sposób wpłynęłoby na moje życie i poczucie komfortu (padła dodatkowa propozycja ze strony pani w obsłudze reklamacji, aby firma montażowa zamontowała uszkodzone blaty, po czym za 3 tygodnie na koszt LM zamontowano by nowe blaty – bez uszkodzeń; niestety (nie)miły pan kierownik (?) oświadczył, że LM na pewno nie zapłaci za ponowny montaż – mogę o tym zapomnieć!). A rabat? W sumie wyniósłby 100 zł – to naprawdę śmieszne pieniądze patrząc z jakim stresem i nerwami musiałam się zmierzyć. Przyrównując tę kwotę do wszystkich pieniędzy, które zostawiłam w tej sieci, to jest to tylko niecały 1%! Zaproponowano mi 1% za to, że w centralnym punkcie mojej wymarzonej kuchni (na którą odkładałam ładnych parę lat) przez najbliższe 10 lat codziennie będę wpatrywać się na dziurę w blacie, w myślach przeklinając (cytując klasyka): „banda złodziejów polskich”! Poczułam się, po prostu jakby ktoś mi napluł w twarz, po czym uśmiechnął od ucha do ucha.... a dla mnie to wcale nie jest zabawne... to jest cholernie przykre, że w XXI wieku duże, międzynarodowe firmy pozwalają sobie na takie traktowanie klientów...
Tak sobie teraz myślę... może to francuska mentalność? A może polskie podejście? A może trzeba było jednak postawić na skandynawskie sprawdzone metody? Następnym razem chyba tak zrobię... Na przekór reklamie Leroy Merlin – już nie zaufam i nie wybiorę u nich więcej swojej kuchni marzeń (jak to poleca pani @AnnaStarmach w reklamie)! #LeroyMerlin #KuchniaMarzen #KuchniaRozczarowan
Nie ma to jak sfrustrowany klient komentujący jak sie pracuje w danym miejscu nie majac zielonego pojecia. Tragedia
Atmosfera w miejscu pracy odgrywa ważną rolę. Jak wygląda ten aspekt w Leroy Merlin?
Niestety kierownicy i dyrektorka nie szanują pracowników. Na początku mydlą oczy, że jest super i udają miłych. Niestety bardzo szybko prawda wychodzi na jaw. Zero szacunku. Tylko ciągłe narzekanie i dokładanie roboty, milion zadań naraz. Nie potrafią normalnie rozmawiać. Problemy pracowników zamiatane pod dywan, robią z ludzi idiotów. Tylko lizodupy mają tam dobrze.
Czy Leroy Merlin ma ściśle ustalone godziny pracy?
Na działach zmiany są w miarę stałe. Pierwsza 7:00 do 15:15, druga 13:20 do 21:35. W zależności od danego działu te zmiany są albo tydzień na tydzień albo po prostu mieszane. Jeżeli chodzi o dział kas to jest to totalna mieszanka. Zmiany są na 6:45, na 8:45, na 9:00 lub 9:15, i tak dalej właściwie co godzinę. Ostatnia zmiana jest do 21:45. Grafik jest pomieszany i zwykle są na przemian zmiany popołudniowe z tymi pomiędzy. Najwięcej jest zmian popołudniowych, ewentualnie między zmian, jeżeli chodzi o poranne to sukcesem jest jeśli ma się takie dwie w miesiącu. W Leroy Merlin Posnania pracuje się zawsze 8 godzin i 15 minut, ponieważ jest przerwa pół godziny z czego 15 minut trzeba odpracować. Grafik jest zdecydowanie bardzo kiepskim elementem tej pracy, układany na oślep bez żadnego sensu czy logiki do tego stopnia, że połączenie jakiegokolwiek życia z tą pracą graniczy z cudem.