Pytania do firmy Mydlarnia u Franciszka
Jaki jest wkład kierownictwa Mydlarnia u Franciszka w budowanie dobrej atmosfery wśród pracowników?
Ile jest etapów w procesie rekrutacji w Mydlarnia u Franciszka? Jak długo trzeba czekać na ostateczną decyzję?
(usunięte przez administratora)
Widzę, że sporo wspomnień masz z tego miejsca pracy. Odnośnie premii to kto te progi wymyśla i czemu grudzień tak pozytywnie wychodzi? I ogólnie jest szansa na objaśnienie właśnie szerzej tych progów? Jakie są zakładane, jakie wychodzą w rzeczywistości i przede wszystkim jak praca nad nimi wygląda wtedy?
Firma, której nie zależy na stałych pracownikach. Systemu motywującego brak. 4 lata temu zaczełam pracę w sklepie stacjonarnym i pracowałam wtedy z kierowniczką, która przekazała mi wiedzę o produktach i nauczyła sprzedaży. Niedługo później moja kierowniczka została menadżerką, a ja przejęłam stanowisko kierownicze. Najpierw jednego sklepu, a później regionu. Szkoliłam też ludzi, dokładając zawsze cegiełkę w postaci dodatkowej wiedzy o kosmetyce, którą interesowałam się już od lat (skończyłam też studia w tym temacie). Przekazywałam ludziom wszystko to co wypracowałam przez lata, jak i to czego dowiedziałam się na studiach. W maju dostałam informację o usunięciu wszystkich kierowników i szkoleniowców. Powód?- obcięcie kosztów. Nie żebym zarabiała z tego miliony, ale po odjęciu dodatków i godzin, które tez od razu straciłam, nie byłabym w stanie przeżyć miesiąca. Oczywiście szefostwo nie uprzedziło wcześniej o tym, że swoją prace wykonuje źle, albo chociaż niewystarczająco dobrze. Jak już się domyślacie firmy nie polecam, chyba że na dodatkową pracę podczas studiów. Chociaż myślę, że za najniższą krajową nie opłaca się wkładać tyle zaangażowania w pracę, której i tak nikt nie doceni. Premie to loteria, na jednym sklepie będą co chwile, a na drugim wcale. Tym bardziej, że nikt progów premiowych nie obniża i nie dostosowuje do aktualnych wyników. Pomijając to wszystko chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, że wiedza o produktach w firmie jest bardzooo przestarzala i nikt jej nie aktualizuje. Menadżerki i szkoleniowcy dalej uczą o tym, że płynu micelarnego się nie zmywa, a olej makadamia ma rozbijać złogi tłuszczu w skórze.. To tylko dwa pierwsze lepsze przykłady. Nie zrozumcie mnie źle, bo to akurat nie jest ich wina, tylko szefostwa, które nie inwestuje w szkolenia. Sklepy nie posiadają też produktów "na czasie". Wszystko co było modne, do mydlarni dociera po kilku latach. Dziwić się spadkami obrotów skoro firma nie posiada żadnych produktów z kwasami i kremów z filtrem, które dostaniecie za grosze w drogeriach. Teraz kiedy znalazłam inną pracę chcialabym dodać jeszcze, że podczas zmiany na sklepie nie jesteście w stanie normalnie zjeść obiadu, bo stoicie same i w każdej chwili może wam ktoś wejść. O ekspresie, mikrofalówce itd również możecie zapomnieć ;) Na sklepie nie można było nawet włączyć klimatyzacji, przez co czasami można by nawet zasłabnąć. Nie mówiąc już o produktach, które psują się o wiele szybciej w takiej temperaturze. Co do plusów, bo też jakieś musiały być skoro tyle czasu tam spędziłam to- super współpracownice, z którymi czas uciekał naprawdę bardzo szybko, duzy rabat pracowniczy, elastyczny grafik i praca w pachnącym, czystym miejscu, nieangażująca was jakoś fizycznie (nie dzwigacie niczego cięzkiego godzinami). Jedyne co jest głupotą to wymóg stania całą zmianę, przez co łatwo nabawić się problemów z krążeniem.
Czy w Mydlarnia u Franciszka występują paczki/bony świąteczne?
Pochwalisz się co tam było rok temu? No i napisz też co było w tym roku jak już wszystko wręczą ;d
Mnie się to jakoś nie na miejscu wydaje, takie pytania, bo było rok temu i co będzie teraz. Co kogo to interesuje? Co roku są bony na zakupu, paczki dla kierowników, standard.
Firma istniejąca od 19 lat nie potrafi zbudować jakkolwiek miłej atmosfery pomiędzy pracownikami. Przerzut pracowników jaki teraz jest uświadamia tylko w tym, iż nie potrafią oni utrzymać stałego teamu, ciekawe czemu. Zasady bhp na poziomie 0, tak jak ktoś wcześniej pisał, siedzenie? Broń Boże. Ale wkręcenie żarówki na wysokości 2 metrów na krzywej drabinie? Jak najbardziej. A plotki, obgadywanie pracowników jak i klientów to standard.
Pani Menagerka z Katowic na pytanie o możliwość posiadania przynajmniej jedego krzesła w sklepie, w którym ludzie pracują 12 godzinne zmiany zachowywała się jakbym zapytała ją o zjedzenie gówie@ka - szok i niedowierzanie. Jest to niezgodne z prawami pracownika. Miejsce pracy nie jest bowiem optymalnie przygotowane do pracy. Często widać coraz to częstsze ogłoszenia - ciekawe dlaczego. Ludzie coraz lepiej znają swoje prawa i szanują się na tyle aby nie dać sobą pomiatać. Poza absurdalnym staniem w pracy, nawet jeśli nie masz co robić i stoisz aby gapić się w ścianę, minusami są kierowniczki z sodówką, która uderzyła dawno temu do głowy i już dawno zjełczała pozostawiając trudności z normalnej komunikacji z ludźmi. Te same metody sprzedazy nie sprawdzą się tak samo np. w Warszawie jak i w mniejszym mieście. Firma nie jest świadoma, że zaleznie od typu ludności, lokalizacji nawet najlepsza sprzedawczyni będzie miała inne wyniki. Szkolenia prowadzone są w sposób chłodny, niezachęcający do powrotu. Ceny są nieadekwatnie drogie, o czym wie wielu klientów. Np. płukanka do ust za ponad stówę - w składzie olej kokosowy plus pojedynczy olejek eteryczny - łącznie warte 5 zł? Abastrakcja. Plusy to zapachy, jakość większości kosmetyków (z wyjątkiem nazywanych naturalnymi nowymi balsamami z parafiną). Ogółem pracy nie polecam, nawet na okres stuidów. Lepsza będzie najgorsza sieciówka
PLUSY: - Nie jest to praca ciężka. Nie wracamy do domu bez sił. - Fajne jest to, że zdobywamy wiedzę na temat kosmetyków i pielęgnacji. Jeśli ktoś lubi pracę z klientem - jest to oferta jak znalazł. - Nie ma problemu z grafikiem, jeśli danego dnia nie będziemy dyspozycyjni, będzie to brane pod uwagę bez konieczności brania urlopu. Nie jest to też praca "nine to five". Godziny pracy są elastyczne - czasami przychodzimy na rano, czasami na popołudnie, czasami jesteśmy cały dzień. Jest to szczególnie wygodnie, jeśli danego dnia mamy coś do załatwienia w godzinach porannych. - Wysokie rabaty pracownicze również są plusem. Polecam zgłaszać się na wyjścia marketingowe - są płatne 100 zł za wyjście. Wypłata zawsze na czas. MINUSY: - Podstawowym problemem jest obgadywanie. Zaczęło się już na szkoleniu, kiedy to dwie pracownice wyśmiewały się ze swojej nieobecnej koleżanki. Takie zachowania mają również miejsce na grupach na messengerze. Niestety atmosferę określiłabym jako toksyczną. Miałam to szczęście, że wylądowałam na sklepie z dwiema sympatycznymi dziewczynami, ale co innego dało się odczuć, kiedy jeździłam do innych na zastępstwa. - BHP? A co to? Polecenie wytarcia żarówek wchodząc na wysoką, huśtającą się drabinę i wyraźne niezadowolenie, kiedy odmówiłam. - Dla mnie największym problemem były managerki. Managerki w czasie swojej kariery miałam dwie, a jedna gorsza od drugiej. Pierwsza pani, wiecznie naburmuszona, zła na cały świat, od momentu jej wejścia na sklepie robiło się gęste powietrze. Kiedy zadało się pytanie udawała, że nie słyszy, albo odbąkiwała coś pod nosem. O wiele bardziej wygadana była online - do dziś mam screenshoty jej wiadomości, pełnych wulgaryzmów i ewidentnego mobbingu. Bardzo agresywna Pani. Osobiście reagowałam, kiedy dręczyła koleżankę z krótszym stażem. Potem przyszła kolejna. Nie była wulgarna ani agresywna. Niemniej jednak, mimo zaznaczania, że "zawsze jest do dyspozycji", kiedy pisało się do niej z pytaniem, wybuchała śmiechem i odpowiadała, że mamy jej nie zawracać głowy, bo ona ma na głowie "ważniejszy sklep niż nasz". Na KAŻDE zadane pytanie odpowiadała ironicznie. Spędziłam dwie godziny na pakowaniu kosmetyków do kartonów, kilka razy przeliczając czy wszystko się zgadza z listą, a kiedy spytałam dokąd one idą, dostałam odpowiedź "Idą na spacer. Nie interesuj się." - ogólnie wszystkie managerki i szkoleniowcy zachowują się jakby byli nadludźmi. Patrzą na resztę z góry, jakby byli gorszym gatunkiem, bo nie wiedzą jaki zestaw witamin ma olej z avocado. Faktycznie, to daje im prawo do pomiatania. Oczywiście ja się nie dawałam - na każdą zaczepkę nie reagowałam milczeniem, co pogarszało. - praca stojąca. Masz dwunastogodzinną zmianę? Chcesz na chwilkę usiąść? Chyba żartujesz. Ja oczywiście siedziałam. I innym dziewczynom też radzę. Nie zwolnią za to - co najwyżej dostaniecie upomnienie, ale nie wiem jak wy, ale ja żylaków na nogach mieć nie chcę :) Trzeba nawet jeść na stojąco. Śmiech na sali. - Zero jakiejkolwiek motywacji. W obecnej pracy wszyscy mamy świetne wyniki, ale i świetną premię. Chce nam się. Pracujemy ciężko ale z miłą niespodzianką na koncie :) W mydlarni coś takiego nie istniało. Pracodawca oczekuje jak najwięcej za jak najmniej. Wypłata była najmniejsza z możliwych (z mydlarnianej pensji na pewno się nie utrzymamy). Premię osiągało się tylko na święta. Pozostałe miesiące? Cóż, jeśli dano nam próg premiowy, który jakimś cudem osiągnęłyśmy, w kolejnym miesiącu był on już o wiele większy. Dyskutowałyśmy z dziewczynami że owszem, progi są, żeby nie było że nie dają szansy na premię, ale w większości przypadków kwota utargu pozwalająca osiągnąć premię była nie do zrobienia, choćbym nie wiem jak się starała. A jak już wycisnęłam z siebie siódme poty i dobiłam do pierwszego progu premiowego, było to.. 50 zł, które dostałam pod stołem (a, właśnie - wszystkie pieniądze, które nie zaliczały się do podstawowej wypłaty, czyli: premia, nadgodziny, zwrot za dojazd na zastępstwo, wyjścia marketingowe - wszystko to dostawało się w kopercie - nie musiałam nic podpisywać, że otrzymałam, po prostu wszystko na legalu :)) Powiem wam tak: jeśli jesteście studentkami i chcecie sobie dorobić przez rok czy dwa, śmiało. Jeśli ktoś szuka pracy "na poważnie", a także zależy mu na poszanowaniu dla pracownika, prosze omijać to miejsce. Szefostwo powinno przeprowadzić jakąś fikcyjną ankietę wśród pracowników na temat managerów i wyciągnąć wnioski. Ponadto - firma, która płaci pracownikom marne grosze, a szefostwo kilka razy w roku na ekskluzywnych wakacjach. Ja nie bronię jeździć na wakacje, ale kiedy ode mnie oczekujecie wszystkiego i jeszcze więcej za taką śmieszną kwotę to ja dziękuję. Zmieniłam pracę i jestem szczęśliwa. Nareszcie zarabiam normalne pieniądze. Nareszcie mam fantastycznych przełożonych. Cieszę się, że odeszłam. Nie wrócę tam nawet na zakupy (poza tym.. te ceny trochę na wyrost, nieprawdaż? Nawet pracownice (mimo rabatów) robią kosmetyczne zakupy gdzie indziej.
Zgadzam się w 100%. zero motywacji, małe pieniadze, a wszyscy szkoleniowcy, kierownicy i managerowie powinni naprawde "zjeść snickersa". Najchetniej to by chcieli zeby im sie mowilo "witamy w naszych progach wasza wysokosc" i na wszystkie pytania odpowiadalo "tak tak tak" jak robot. Managerki oczekuja od nas wiedzy dermatologicznej, a same wciskaja klientom kłamstwa typu "nie nie, bo masło shea nie jest rafinowane..."albo ze produkt naturalny a w składzie cała tablica mendelejewa. Jesli pracownik ma swoje zdanie i wychodzi z jakąś propozycją od siebie, zostaje to z miejsca WYŚMIANE i podpierane argumentem "bo ja tu jestem kierownikiem/managerem i ma byc po mojemu". Uwierzcie mi, kiedy rezygnowalam z pracy powiedziano mi ze szkoda bo chcieli zrobic ze mnie kierownika (mimo ze sama szóstkowym pracownikiem nie byłam) bo aktualny kierownik tez sie zwalnia (swoją drogą podejrzane, prawda? rotacja w tej firmie jest nie do opisania). To oznacza, ze kierownikami zostaja czasami osoby, ktore nawet sie nie nadaja na to stanowisko, a biorą ich ze względu na a) najdluzszy na sklepie staż pracy lub b) fakt, ze tylko ta osoba na sklepie w ogóle została... Wiec nie wiem czy jest sie czym chwalić. Ktos z dnia na dzien dostaje wyzsze stanowisko "z przypadku" i od razu zachowuje sie jak prezes banku. Nie będę kłamać - nie wspominam dobrze pracy tam. Sama osobiście nie miałam problemu z przełożonymi, ale wszystko co zostało wymienione przez SIGE niestety jest prawdziwe. Odeszłam bo nie mogłam wytrzymać atmosfery i słabej wypłaty.
Jakie jest podejście kierownictwa do pracowników w Mydlarnia u Franciszka?
Mnie moja kierowniczka wkurzała, wiecznie to co miała robić, nie robiła, bo nie miała czasu, obrażona, co chwilę pytała o utargi, spróbowałabyś być lepsza w utargach od niej, grafik zawsze układała pod siebie, najlepsze było jak miała studia dzienne i potrzebowała wolnego w tygodniu, ale najlepiej jakby weekendy też miała wolne, oddawała swoje godziny innym pracownikom, bo jej się nie chciało pracować i dużo, dużo więcej dziwnych zachowań. Nie wspomnę już o obgadywaniu za plecami. Zwolniłam się przez nią, bo dla mnie atmosfera w pracy jest bardzo ważna, z nią się nie dało.
Jakaś opinia o Mydlarni w Plejadzie w Sosnowcu? Idę na rozmowę w najbliższym czasie i po przeczytaniu poniższych opinii mam bardzo mieszane uczucia
Potwierdziły się opinie pisane tutaj? Możliwe, że też niedługo pójdę na rozmowę do Sosnowca
Mydlarnia w Sosnowcu należy do tego samego regionu co mydlarnie w Katowicach tutaj opisywane, także te komentarze dotyczą także Sosnowca.
Dziewczyny nie traćcie swojego czasu na pracę w rejonie Katowice, Sosnowiec. Będziecie tylko odliczać do końca czasu aż nie będziecie musiały płacić za szkolenie
Nie ma żadnej opłaty za rezygnację z pracy w jakimkolwiek terminie. Proszę nie podawać niezgodnych z prawdą informacji.
Nikt nie podaje fałszywych informacji. W umowie jest wyraźnie zapis, dotyczący zakończenia pracy przed okresem 6 miesięcy. Wtedy jest obowiązek zapłaty za szkolenie
Muszę przyznać, że podziwiam to, że ktoś, kto pracował dwa lata temu lub więcej, wciąż znajduje czas na wałkowanie tematów dotyczących jego byłej pracy. Informacje na temat jakiejkolwiek opłaty za rezygnację z pracy są nieaktualne ponieważ nie obowiązują już ok dwóch lat. Reasumując, proszę zaktualizować wiedzę, a dopiero potem komentować żeby nie wprowadzać nikogo w błąd :)
Jak oceniacie pracę w Mydlarni w Plejadzie w Sosnowcu?
A jak sprawa wygląda jeżeli chodzi o Mydlarnie w Plejadzie w Sosnowcu?
Ja mam tą samą menagerke, która jest w Katowicach i złego słowa nie mogę powiedzieć na jej temat. Zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do życia, nie robi z niczym problemu, nie robi dramy przy klientach, tylko jak się jej coś nie podoba to tłumaczy jak klient wyjdzie. Dużo rzeczy robi sama typu drukowanie, kupowanie coś na sklep. Pracuje z nią ponad rok i nie jestem wstanie zrozumieć tych opini. Jak same się nie przekonanicie jak wygląda praca w mydlarnii i nie zaczniecie ryzykować to nie poznacie tego miejsca.
Jak wygląda aspekt współpracy ze studentami w Mydlarnia u Franciszka? Chętnie zatrudniają?
Bardzo chętnie, do tego w większości mydlarnii jest bardzo elastyczny grafik, więc dla studentów to idealna opcja ????
Witam. A mógłby się ktoś wypowiedzieć na temat pracy w mydlarni w Tychach?
ogolnie pracowalam w innym sklepie i oceniam na mega negatyw ! Menadzerka ta sama tak dla wyjasnienia. Praca tam to okropienstwo.(usunięte przez administratora)malo tego... pracy Ci dowalaja takie ktore wgl nie powinnas wykonywac typu: wymiana zarowek, kupowanie rzeczy na sklep(usunięte przez administratora)
W sensie jakich rzeczy? Robienie zamówienia jako dostawa to wcale nie jest żadna filozofia, trzeba zrobić tylko parę kliknięć. Jeżeli chodzi o zakupy typu ręczniki papierowe to od jakiegoś czasu przychodzą w zamówieniu, a może chodzi o wstążki do mydeł lub produkty na specjalne dni (to faktycznie jest to ciężka praca). Za wszystko i tak płaci szef, bo towar kupuje się na fakturę, a większość punktów mydlarnii jest w galeriach, więc zakupy to nie problem. Jeżeli chodzi o zakup towaru technicznego np żarówki to robi to kierownik, który UWAGA, ma płacone więcej, bo ma więcej obowiązków, więc nie wiem o co ten bulwers. I przypominam, że w pracy się pracuje i każda praca jest inna.
Jeżeli menadżerka jest osoba o której myślę, to uwierzcie mi, drze się na cały city point że aż ją słychać w innych sklepach. Słychac co robiła w weekend, która z dziewczyn chce mieć wolne w dany dzień, rozmawia chyba nawet przez telefon za pomocą kamery. ŻENUA.
Jaki jest styl zarządzania kadrą w Mydlarnia u Franciszka?
Generalnie pracownik na sklepie robi wszystko. Od sprzątania (szafki, podłogi, szyby, lampy, witryny sklepowe na zewnątrz nawet w czasie zimy) po sprawy administracyjne i inne (wymiana żarówek, wpłacenie kasy do banku, inwentaryzację, grafiki, zamówienia towaru, wyniesienia śmieci i kartonów). Jak pracownik jest traktowany? Wszystko zależy od menagera, szaf rzadko się zjawi, ale jak już to robi to się czepia, że coś jest źle zrobione albo pyta pracowników na temat składu towaru. Manager podobnie, zawsze musi powiedzieć, że coś jest nie tak albo zapytać o jakiś produkt.
Jak często te inwenterazycje? Co się liczy? Towar, czy artykuły marketingowe, reklamowe, biurowe też? Czy wystarczy policzyć coś? Czy dużo tego jest? Setki sztuk, tysiące sztuk? I czy to się robi w trakcie zmiany czy po? I jeśli po czy za to płacą? Bo reszta jest dla mnie tak oczywista, że takie rzeczy się robi w pracy, że nie wyobrażam sobie wynajmowania nikogo do sprzątania ????
Podczas inwentaryzacji liczy się wszystkie towary które są na stanie. Raczej liczyłabym to w tysiącach, bo na pewno nie w setkach. Ogółem jest tego bardzo dużo i zajmuje bardzo dużo czasu. Zazwyczaj zostaje się po godzinach i po prostu płacą godzinówkę. Czasami zdarza się, że inwentaryzację przeprowadza jedna osoba, czasami w dwójkę. Jeśli coś się nie zgadza to trzeba liczyć jeszcze raz, mimo, że to nie jest nasza wina. Prawda jest taka, że przenosząc rzeczy z jednego sklepu do drugiego kilka razy w ciągu miesiąca, robi się zamieszanie. Ale oczywiście wina jest pracownika konkretnego sklepu. Ewentualnie trzeba oddać za brakujące towary (nie jedna osoba, a wszyscy pracownicy w mieście). Inwentaryzacja jest co miesiąc.
Nie do końca tak jest lub też nie wszędzie. U nas inwentaryzacja (firmowe) rzadko jest w pojedynkę. Najwięcej to masz 20-30 sztuk czegoś np kostki konkretnego mydła, ale np niektórych rzeczy jest po 3 sztuki. Trwa to między 5 godzin (zaczyna się na zmianie) a 3. Nigdy nie zostawałam dłużej niż godzinę, półtorej po zamknięciu. Nigdy nie oddawałam za braki, nawet jeśli coś nie zgadzało, a zdarza się. Tak więc to zależy od sklepu. Jest to nudne, czasem się nie zgadza i nikt nie jest z tego zadowolony. Trzeba się sprężać i liczyć dobrze. Trzeba sprawdzać, jak się nie zgadza, to też prawda. I za inv Ci płacą normalnie. Albo jest to w etacie albo w godzinach na zleceniu.
U nas w ogóle wygląda to inaczej. Najpierw cały towar liczy osoba na pierwszej zmianie, potem to samo robi osoba na drugiej zmianie (nie zostaje się po godzinach). Następnego dnia kierowniczka również sprawdza towar i później zaklepuje inwentaryzację w systemie. Jednak zajmuje to trochę czasu, bo jest dużo małych rzeczy, które trzeba dokładnie policzyć, u nas też się często coś nie zgadza z powodu przenoszenie towarów z innych sklepów, ale jeszcze ani razu nie płaciłam za braki.
Wynajmować do sprzątania nie, ale uwierz mi, że mycie witryny sklepowej w zimę, na zewnątrz w sklepie tylko dlatego, że manager Ci tak każe nie jest fajne albo wymiana żarówek na wysokości 5 metrów - sama musisz sobie załatwić żarówki (oczywiście faktura na firmę), kupujesz żarówki w sklepie, w którym wybrał szef, sama załatwiasz sobie drabinę i sama po zakończeniu zmiany je wymieniasz, bo podczas otwarcia sklepu jest to niedozwolone. A no i nikt Ci (usunięte przez administratora)jaki poświęciłaś na wymianę żarówek po Twojej pracy. Nie wspomnę już o innych awariach, którymi musisz się zająć sama.
Pewnie jest różnie w innych miastach. Zależy pewnie od menagera. Ja akurat opisywałam Katowice. A jeśli chodzi o sztuki to podałam ilośc wszystkich produktów na sklepie.
Jakie godziny pracy przyjęte są w firmie Mydlarnia u Franciszka?
Wszystko zależy od lokalizacji. Galerie handlowe zazwyczaj 9-21, ale zmiany są oczywiście dzielone. Stacjonarne różnie, 9-18/11-17/10-20 etc. Kwestia dogadania się pracowników, to od nas to zależy jak wyglądają zmiany
Galerie są otwarte od 9 do 21, ale zmiana zazwyczaj jest 6-godzina, czyli od 9 do 15 i od 15 do 21. Oczywiście wszystko jest do pogadania między dziewczynami na sklepie. U nas zazwyczaj w soboty pracuje się od 9 do 21.
Czy ktoś ma jakieś opinie o pracy w Zabrzu?
Wydaje mi się ze na cały Śląsk jest ta sama pani menadżer wiec skoro Katowice Bielsko itp maja złe oceny to historia w Zabrzu będzie się tak samo powtarzać :)
Dziewczyny ile macie na rękę na umowie o pracę a ile na zleceniu?
Co powiecie na temat Mydlarni w Bielsku-Białej?
Hej, jakie macie opinie o pracy w Mydlarni w Gdańsku?
Bardzo pozytywne, zespół pozytywnie nastawiony do pracy, miła atmosfera. Praca lekka bez dużego obciążenia stresem.