Wojna handlowa między Chinami a Unią Europejską przybiera na sile. Pekin podjął decyzję o nałożeniu nowych ceł na luksusowe alkohole, w tym brandy i koniak, które głównie pochodzą z Francji. To jednak nie alkohol jest prawdziwym celem tego konfliktu – toczy się on wokół chińskich samochodów elektrycznych, które Unia Europejska obciążyła nowymi cłami, oskarżając Chiny o stosowanie nieuczciwych praktyk handlowych. Chiny szybko odpowiedziały, a ich działania wskazują, że konflikt może się zaostrzyć.
Cła na brandy to odwet za cła na samochody elektryczne
Nałożenie przez Chiny ceł na importowaną z Europy brandy to symboliczny krok w nasilającej się wojnie handlowej. Choć dotyczy ono głównie Francji, prawdziwym celem chińskiego odwetu są nowe europejskie regulacje dotyczące samochodów elektrycznych. Pekin wyraźnie uderza w branżę, która w Europie cieszy się dużym wsparciem politycznym i finansowym. Chiny postrzegają te cła jako próbę ograniczenia ich ekspansji na rynek europejski, gdzie chińskie auta elektryczne zyskują na popularności.
Francja, szczególnie poprzez działania prezydenta Emmanuela Macrona, odgrywa kluczową rolę w naciskach na nałożenie ceł na chińskie pojazdy. To właśnie francuski sektor motoryzacyjny najbardziej lobbował za ochroną rynku europejskiego przed chińskimi autami, twierdząc, że Pekin stosuje dumping i oferuje swoje pojazdy po cenach niemożliwych do osiągnięcia przez europejskich producentów.
Francja kontra Chiny, a Niemcy w tarapatach
Chińskie działania wymierzone w Francję nie są zaskoczeniem. To Paryż najgłośniej krytykował chiński sektor motoryzacyjny, oskarżając Pekin o stosowanie nieuczciwych praktyk handlowych. Dlatego francuski przemysł alkoholowy, szczególnie producenci koniaku, stają się ofiarami tej handlowej konfrontacji. Anthony Brun, szef Francuskiego Związku Producentów Koniaku, otwarcie mówi o poświęceniu swojego sektora w imię politycznych działań związanych z ochroną motoryzacji.
Inaczej sytuacja wygląda w Niemczech, które są zdecydowanie bardziej ostrożne wobec eskalacji konfliktu handlowego. Niemiecki przemysł motoryzacyjny, w szczególności sektor samochodów premium, zależy w dużym stopniu od eksportu na rynek chiński. Dla wielu niemieckich marek, takich jak BMW czy Mercedes, Chiny stanowią kluczowy rynek, który generuje ogromne zyski. Niemcy obawiają się, że chiński odwet w postaci ceł na samochody luksusowe mógłby poważnie zaszkodzić ich przemysłowi.
Co dalej w wojnie handlowej?
Konflikt handlowy między Chinami a Europą wchodzi w nową fazę, a Chiny pokazują, że są gotowe do dalszych działań odwetowych. Na celowniku mogą znaleźć się inne produkty, które są eksportowane na rynek chiński – od towarów luksusowych po produkty rolne, takie jak mleko czy wieprzowina, w których Unia Europejska jest silna. Chiny wysyłają wyraźny sygnał, że są gotowe nie tylko do walki na cła, ale również do negocjacji, pod warunkiem, że Europa zmieni swoje podejście do chińskich samochodów elektrycznych.
Konflikt ten może mieć także negatywne skutki dla europejskich konsumentów. Wyższe cła na chińskie samochody elektryczne oznaczają, że te pojazdy staną się droższe, co wpłynie na zmniejszenie dostępności tanich aut elektrycznych w Europie. To z kolei może skomplikować realizację planów, według których od 2035 roku w Europie mają być sprzedawane wyłącznie samochody elektryczne. Wojna handlowa z Chinami może nie tylko wpłynąć na cenę tych pojazdów, ale również podważyć polityczne plany dotyczące ekologicznej transformacji rynku motoryzacyjnego w Unii Europejskiej.
Źródło: fakty.tvn24.pl