Sformułowanie „test przedsiębiorcy” od wielu lat spędza sen z powiek osób, które prowadząc jednoosobową działalność gospodarczą zawierają z innymi przedsiębiorstwami umowy, w oparciu o kontrakt B2B. W ekonomicznym niebezpieczeństwie znajdują się również firmy, które na takich zasadach zatrudniają pracowników. Koalicja rządowa sygnalizowała już zamiar ukrócenia takich praktyk, chcąc zastąpić umowy B2B umowami o pracę. Szczególnym zapałem w tej kwestii wykazuje się Lewica.
Czym dokładnie jest „test przedsiębiorcy” i na czym ma on polegać? Dlaczego rząd chce zabronić umów B2B? Jakie pytania zawierać ma test przedsiębiorcy? Czy rząd Donalda Tuska rzeczywiście wprowadzi test przedsiębiorcy do polskiego prawodawstwa? Co na to Unia Europejska? Na te i inne pytania postaramy się odpowiedzieć w niniejszym materiale.
Umowa B2B – co to jest i dlaczego nie podoba się rządowi?
Umowy B2B od wielu lat zdobywają na popularności w naszym kraju. Stanowią one wygodny model rozliczeniowy zarówno dla przedsiębiorców, jak i pracowników. Tym pierwszym pozwalają na znaczne zmniejszenie kosztów zatrudnienia pracownika – zarówno w sensie bezpośrednim (składki ZUS), jak i pośrednim, związanym z obsługą księgową.
Osoba pracująca na kontrakcie B2B (a więc de facto przedsiębiorca prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą i wykonujący z tego tytułu kompleksowe usługi na rzecz pracodawcy w ramach outsourcingu) może z kolei liczyć na dużo większe wynagrodzenie, niż w przypadku umowy o pracę – w wielu przypadkach, a w szczególności w sektorze IT, pracodawca wypłaca pracownikowi „na rękę” tyle samo, ile wyniosłyby go koszty zatrudnienia specjalisty, jednocześnie i tak zyskując na obniżeniu kosztów księgowych.
Zaletą pracy na umowie B2B jest także możliwość łatwego zdobywania pracy dodatkowej, gdzie naszą kartą przetargową po raz kolejny będą niskie koszty zatrudnienia i możliwość wystawiania faktur VAT. Niemniej, nie ma róży bez kolców – pracownik prowadzący własną działalność gospodarczą musi osobiście dbać o swoją księgowość. Warto w tym celu postawić na usługi zewnętrznego biura rachunkowego, lub zaopatrzyć się w odpowiedni program do księgowości.
Test przedsiębiorcy – czym jest i dlaczego budzi kontrowersje?
Test przedsiębiorcy to narzędzie, które od kilku lat pojawia się w dyskusjach dotyczących polskiego systemu podatkowego. Jego celem jest ustalenie, czy osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą faktycznie działają jako niezależni przedsiębiorcy, czy też ich działalność przypomina bardziej stosunek pracy. Pomysł wprowadzenia testu przedsiębiorcy wzbudza wiele emocji, zwłaszcza wśród osób pracujących na umowach B2B. Obawy wynikają z faktu, że przeprowadzenie takiego testu może skutkować koniecznością zmiany formy zatrudnienia oraz dodatkowych obciążeń podatkowych.
Test przedsiębiorcy to próba sprawdzenia, czy działalność gospodarcza jest prowadzona samodzielnie, czy też jest ona formą unikania wyższych składek i podatków. Choć dla wielu osób B2B jest wygodnym i elastycznym rozwiązaniem, rządzący obawiają się, że niektórzy wykorzystują tę formę, aby uniknąć umowy o pracę, co wpływa na zmniejszenie wpływów do budżetu.
Jakie kryteria mogą być stosowane w teście przedsiębiorcy?
Aby test przedsiębiorcy mógł skutecznie określić charakter działalności, stosuje się szereg kryteriów. Oto najważniejsze z nich:
- Samodzielność wykonywania zleceń – przedsiębiorca powinien mieć możliwość samodzielnego podejmowania decyzji biznesowych, a także powinien być niezależny w prowadzeniu działalności.
- Praca na rzecz kilku podmiotów – osoby, które świadczą usługi tylko dla jednego klienta, są bardziej narażone na uznanie, że ich działalność ma cechy umowy o pracę.
- Brak stałych godzin pracy – przedsiębiorcy na B2B powinni mieć elastyczny czas pracy, a także nie być zobowiązani do pracy w określonych godzinach.
- Odpowiedzialność za efekty pracy – osoby prowadzące działalność gospodarczą samodzielnie odpowiadają za wyniki swoich działań, w przeciwieństwie do pracowników etatowych, którzy działają pod kierownictwem przełożonego.
Te kryteria mają na celu rozróżnienie faktycznej działalności gospodarczej od ukrytego stosunku pracy. Spełnienie ich nie zawsze jest proste, zwłaszcza dla osób pracujących na kontraktach B2B z jednym klientem, co stanowi powód do niepokoju dla wielu osób na rynku pracy.
Jakie mogą być konsekwencje wprowadzenia testu przedsiębiorcy?
Wprowadzenie testu przedsiębiorcy mogłoby wpłynąć na rynek pracy, zwłaszcza w sektorach, gdzie umowy B2B są popularne, takich jak IT, marketing czy konsulting. W przypadku osób, które nie spełnią wymogów testu, możliwe są konsekwencje takie jak:
- Zwiększenie obciążeń podatkowych – przedsiębiorcy niespełniający kryteriów mogliby być zmuszeni do przejścia na umowę o pracę, co wiąże się z wyższymi składkami i podatkami.
- Konieczność zmiany formy zatrudnienia – firmy mogłyby unikać współpracy z osobami na B2B, co dla wielu specjalistów oznaczałoby ograniczenie możliwości wyboru elastycznej formy pracy.
- Zmniejszenie elastyczności rynku pracy – wprowadzenie rygorystycznych kontroli mogłoby wpłynąć na zmniejszenie liczby kontraktów B2B i tym samym ograniczenie swobody zawodowej.
Pomysł wprowadzenia testu przedsiębiorcy rodzi pytania o przyszłość polskiego rynku pracy. Zwolennicy argumentują, że pomoże to w uszczelnieniu systemu podatkowego, natomiast przeciwnicy wskazują, że może ograniczyć innowacyjność i elastyczność zawodową w kraju.
Co jeszcze zapewnia umowa B2B?
Umowy B2B zapewniają także większą swobodę w kwestii kształtowania porozumień. Prawdą jest, że jako umowa B2B to umowa cywilnoprawna, więc jako taka nie podlega pod przepisy ujęte przez Kodeks Pracy. Nie zapewnia więc ex officio szeregu praw pracowniczych, takich, jak prawo do urlopu, prawo do zasiłku macierzyńskiego, czy okres wypowiedzenia umowy.
Niemniej, obie strony nadal mogą precyzyjnie ustalać między sobą warunki współpracy w taki sposób, który będzie w swe ramy ujmował wszystkie powyższe zalety, a nawet więcej – i praktyka w tym zakresie pokazuje, że praca na umowie B2B rzeczywiście honoruje podstawowe prawa pracownicze, a jednocześnie jest dużo bardziej opłacalna finansowo.
Ważną do podkreślenia kwestią jest fakt, że osoba która chce pracować z daną firmą na podstawie umowy B2B również może liczyć na preferencyjne składki ZUS z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej – nawet przez pierwsze dwa lata funkcjonowania przedsiębiorstwa. Trzeba jednak wiedzieć, że przejście z UoP na B2B u tego samego pracodawcy bez dobrego zaplecza księgowego i prawidłowo skonstruowanej umowy może prowadzić do nieporozumień z pracownikami Urzędu Skarbowego.
Na czym polega test przedsiębiorcy?
To właśnie w kontekście wyżej opisywanych umów B2B rząd chce wprowadzić tzw. „test przedsiębiorcy”. Politycy wskazują bowiem, że praca na podstawie współpracy pomiędzy dwoma przedsiębiorstwami stanowi nadużycie, którego celem jest wyłącznie obniżenie kosztów zatrudnienia, na czym tracić ma ZUS, oraz umożliwia korzystanie z preferencyjnego opodatkowania osobom, które według Urzędu Skarbowego nie będą do tego uprawnione. Dodatkowo wskazują oni na fakt, że samozatrudnienie omija przepisy Kodeksu Pracy, co może być niekorzystne dla pracowników.
Test przedsiębiorcy miałby służyć weryfikacji tego, czy osoba prowadząca działalność gospodarczą rzeczywiście stanowi przedsiębiorcę, czy też założyła firmę wyłącznie w celu nawiązania współpracy z jednym pracodawcą, gdzie de facto w myśl przepisów Kodeksu Pracy tego rodzaju alians powinien swego fundamentu upatrywać w umowie o pracę.
Test przedsiębiorcy – pytania, które rząd chce Ci zadać
Przedsiębiorcy i ich pracownicy zatrudnieni na podstawie umowy B2B mieliby być weryfikowani przez Państwową Inspekcję Pracy. Sam test przedsiębiorcy w domyśle niekoniecznie miałby być listą pytań, na które należałoby udzielać odpowiedzi, ale raczej uszczelnieniem aktualnych przepisów. Na ich podstawie można jednak starać się o sformułowanie pytań, które miałyby stanowić podłoże dla weryfikacji przedsiębiorcy. Dla przykładu, rząd może chcieć się dowiedzieć:
- Czy charakter działań wykonywanych przez jednego przedsiębiorcę na rzecz drugiego jest stały i ogólny („abstrakcyjny”) czy ma jasno zarysowany cel końcowy?
Egzemplifikacja tego przykładu jest dość banalna. Jeżeli w Twojej umowie B2B znajdzie się zapis rodzaju „tworzenie oprogramowania i aplikacji zgodnych z bieżącymi potrzebami firmy”, to urzędnicy będą mieli prawo uznać, że nie jesteś przedsiębiorcą, a współpraca powinna być prowadzona na podstawie umowy o pracę. Jeśli jednak cel byłby określony dużo klarowniej, na przykład „stworzenie strony internetowej X o funkcjonalności Y i przeznaczeniu Z”, to urzędnicy nie będą mieli podstaw do zmiany warunków Twojej współpracy.
- Czy wykonawca ma pełną dowolność w zakresie wykonywania przedmiotu umowy co do miejsca i czasu jej wykonywania, czy też jest ona regulowana przez zleceniodawcę?
W myśl urzędowej wykładni, przedsiębiorca powinien mieć jak najszerszą autonomię w tym zakresie, a sztywne godziny pracy czy praca w biurze pracodawcy sugerują, że nie mamy do czynienia ze współpracą dwóch autonomicznych przedsiębiorstw. Wykładnia ta jednak wprost kłóci się z ideą outsourcingu, który w takim przypadku ograniczyłby się wyłącznie do dużych przedsiębiorstw.
Co się stanie gdy test przedsiębiorcy wejdzie w życie?
Na chwilę obecną test przedsiębiorcy nie jest elementem naszego porządku prawnego, choć rząd Donalda Tuska zapowiadał wprowadzenie rzeczonych regulacji w życie. Wcześniej o tym samym zapewniał rząd Mateusza Morawieckiego, jednak na szczęście skończyło się na straszeniu.
Można by zaryzykować stwierdzenie, że jeżeli Państwowa Inspekcja Pracy zajęłaby się kontraktami B2B tak samo dziarsko i bezkompromisowo jak walką z „umowami śmieciowymi”, mobbingiem, czy przestrzeganiem przepisów BHP w zakładach pracy, to nie musimy się niczego obawiać – nawet nie zauważymy, że w ustawie doszło do jakichkolwiek zmian.
Niemniej, w myśl zasady „przezorny zawsze ubezpieczony”, nie warto liczyć na to, że PIP nie wykaże się gorliwością – ani o tym, że zapomni o nas Urząd Skarbowy, który w myśl niektórych projektów również może otrzymać stosowne uprawnienia. Konsekwencje dla obu stron mogą być poważne – oczywiście finansowe.
W przypadku „oblania” testu przedsiębiorcy, pracodawca byłby zobowiązany do opłacenia za nas wszystkich zaległych składek ZUS, najpewniej wraz z odsetkami, które mogłyby sięgać nawet 100% sumy zaległości. My zaś bylibyśmy zobowiązani do zapłaty zaległego podatku, który na przykład pomniejszyliśmy o nienależne nam koszty uzyskania przychodu i na pewno moglibyśmy pożegnać się z preferencyjnymi składkami ZUS. Również w tej materii ZUS mógłby domagać się od nas uregulowania zobowiązań. W zależności od tego, ile czasu pracowalibyśmy na podstawie umowy B2B, kara finansowa mogłaby wynieść od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Aktualne stanowisko rządu w sprawie testu przedsiębiorcy
Po wyborach parlamentarnych w 2023 roku, pierwszą osobą sugerującą jak najpilniejsze wprowadzenie testu przedsiębiorcy była senatorka Lewicy Magdalena Biejat. Niemniej, wedle najświeższych informacji, strona rządowa nie pracuje nad wprowadzeniem testu przedsiębiorcy, choć Donald Tusk nie odciął się jednoznacznie od tego pomysłu.
Tak czy inaczej, polskie prawo w tym zakresie może wcale nie zależeć od suwerennych decyzji naszego rządu. Już wkrótce w życie może wejść kolejna dyrektywa Unii Europejskiej, która „test przedsiębiorcy” w pewnym sensie będzie wprowadzać obligatoryjnie na terenie wszystkich krajów członkowskich. De facto jest to rzecz przesądzona i zarówno Donald Tusk, jak i pozostali członkowie koalicji rządzącej wiedzą o tym. Stąd w umowie koalicyjnej zawarto zapis o zwiększeniu finansowania dla Państwowej Inspekcji Pracy, która w pełni zajmie się orzecznictwem w opisywanym zakresie.
Źródło zdjęcia: https://pl.123rf.com/photo_110983280_arkusz-wynik%C3%B3w-testu-z-odpowiedziami.html